sobota, 4 lipca 2020

Było (strasznie) fajnie.

W sobotę 4 lipca 2020 r. w ramach cyklu "Spacer z historią" odbyła się 4. wycieczka, tym razem pod hasłem "Zbrodnia i kara". W spacerze wzięło udział ok. 40 osób, które mogły dowiedzieć się, dlaczego dawniej w Żarach wspominając o areszcie mówiono "udać się na prządki", gdzie była lipa sądowa, pod którą w dawnych wiekach odbywały się procesy. Grupa odwiedziła pozostałości pierwszej żarskiej szubienicy, miejsce, które stało się 65 lat temu ponownie przeklęte za sprawą zabójstwa małego Józia. Uczestnicy już wiedzą gdzie w Żarach topiono kobiety oskarżone o czary, a także gdzie mieszkał żarski seryjny morderca - "Krwawy Czesio", który zabił na przełomie lat 60./70. XX w. pięć osób. Wycieczka zakończyła się na głównym żarskim cmentarzu przy Szpitalnej, gdzie niegdyś również stała szubienica. Na wycieczkę przyjechali goście z Zielonej Góry, Świdnicy i Wrocławia, ale byli też oczywiście żaranie. Jak można było usłyszeć, na wycieczce było (strasznie) fajnie. Spacer wspierała fundacja Pomaganie przez czytanie Ewy Kołodziejczyk, a patronat medialny sprawował tygodnik "Regionalna". 


Wszystko to społecznie, z miłości do mojego miasta:-)


Po trwającej 2,5 godziny wycieczce i obiedzie, poszedłem pod domek winiarski, bo placówka nazywająca się Muzeum Pogranicza Śląsko - Łużyckiego organizowała wycieczkę po "Parku Przypałacowym", co samo w sobie jest błędnym określeniem, ponieważ to miał być obchód Parku Miejskiego (park przypałacowy - Giardino segreto, nie należy do miasta i nie ma do niego swobodnego dostępu). Czekaliśmy długo z innymi osobami, aż przyjdzie na Wzgórze Winne miejska wycieczka. W tym czasie znudzeni mogliśmy przyjrzeć się domkowi winiarskiemu... Nadłubany słonecznik...


Ślicznie... farba już się odparza.


Są kamery, a domek już pobazgrany. Stało się to nawet szybciej, niż się spodziewałem:-(


Już widać wilgoć, która podciąga od dołu... dobra izolacja przeciwwilgociowa fundamentów, to wydawałoby się dziś podstawa... 


Poszedłem obejrzeć też cud techniki nad parkowym stawikiem.


Zasilana z panela fotowoltaicznego fontanienka (ile wytrzyma, aż go w takim miejscu ktoś ukradnie, lub zniszczy?). Jak się później dowiedziałem, to cud techniki i ekologii. Pewnie to kosztowało te miliony?


Oj chyba, nie, bo w markecie budowlanym cena nie jest wygórowana...


Waaadze nie chcą wysłuchać głosu społeczeństwa domagającego się na czas rozgrzebanej przebudowy ronda, zrobienia skrótu przez Poznańską. 


No to sami sobie ludzie robią skrót...


Wracałem zrezygnowany... O! A jednak są w końcu (podobno koncert się przedłużył).


Głównym lektorem okazał się były radny. Opowiadał, jak to on dbał o to, by we wschodniej części parku ścieżki były wysypane odpowiednim tłuczniem:-) Zapewniał, że ścieżki w nowej części też się ułożą. Czuję się uspokojony;-)


Apelował do pani burmistrz, o zrobienie ścieżki. Ale, ale! Ta ścieżka już tu była. Wystarczy się schylić, a każdy może zobaczyć resztki obrzeży. Ona po prostu spłynęła do szczętu. Ciekawa sprawa jest z terenem po byłem winiarni. Zapytany o to wiceburmistrz twierdzi, że to nie jest teren miasta. Intrygujące, bo w dokumentach geodezyjnych jako właściciel figuruje jednak miasto (coś ma się zmienić?).


Miłe pogawędki miejskiej władzy. Niestety o kościele śś. Piotra i Pawła niewiele można się było od organizatorów dowiedzieć. A szkoda, bo wystarczyło obejrzeć choćby odcinek Poznaj Swoje Miasto poświęcony tej świątyni. Na rzeczowe pytania jednej z uczestniczek o np. brak dachówek na Błękitnej Bramie odpowiedź była jedna - to wszystko przez panią konserwator i tak w kółko. Ciekawe, bo odstępstw od pierwotnego projektu, który można znaleźć na BIP do tego co powstało jest sporo...


Interesujące rzeczy opowiadała pani Burmistrz. Mianowicie, że drzewa trzeba wycinać, bo tak chcą "fachowcy". Ciekawe, ciekawe. Kiedyś w dyskusji nad rzezią drzew przy Zakopiańskiej bardzo aktywna (oczywiście uzasadniając konieczność wycięcia) okazała się pani, która... obecnie przedstawiana jest jako miejski specjalista od drzew. Fajnie mieć na swoich usługach dendrologów. Przyklepną każdą wycinkę...
Pani burmistrz, dalej chyba nie chce przyjąć do wiadomości, że istnieją arboryści, że drzewa można i należy leczyć oraz pielęgnować. 
Jeszcze ciekawsze jest to, co mówiła o organizacji Dni Żar... Mianowicie nie będą one organizowane w tej części parku! To w takim razie po jakiego grzyba robiono za ok. 600 tys. PLN drenaż łąki???!!! Pani burmistrz bagatelizując wydatki na park, mówiła, że dofinansowanie zewnętrzne to 85% kosztów tej "rewitalizacji". Ta drobna sumka, którą dołożyło miasto przy 10 mln PLN wynosi w takim razie bagatela 1,5 mln PLN... nie licząc wieloletnich kosztów, które trzeba będzie ponosić na utrzymanie stawiku, naprawę ścieżek po każdym deszczu, czy jeżdżenie traktorkiem z wodą by podlewać zasadzone tu rośliny (a dwa lata temu Towarzystwo Upiększania Miasta apelowało o zachowanie pierwotnej roślinności - nie wymagającej podlewania...).


Podobno problemu nie ma. Mniejsze imprezy będą organizowane na tej brukowanej autostradzie. Ciekawe, ciekawe bo nie zauważyłem nowych przyłączy energetycznych poza jedną małą skrzynką. Czyli co? Będzie partyzantka - ciągnięcie prądu przedłużaczami z latarni???


No i główna atrakcja - wejście do domku winiarskiego a w nim...


Jedna prasa do wyciskania soku, butel na wino wytargany z piwnicy, kamionkowe butelki (wcale nie po winie). Kominka nie zrekonstruowano. 


Lakoniczna informacja o parku.


Obraz S. Antosza. 


I znowu przypadkowy zbiór butelek. 


Krzesła z browaru. 


Trudno nazwać to nawet zalążkiem ekspozycji. I tak to ma wyglądać? Temu ma służyć domek winiarski? Jako graciarnia? Nie ma tu ogrzewania, więc będzie wykorzystywany przez ok. pół roku, na... zwiedzanie? A co tu oglądać? Te przedmioty przytargano z muzeum i tam mogły pozostać.


Długo to zwiedzanie nie trwało.


Na krótką chwilę zostały otwarte okiennice i znowu zostały zamknięte. Wycieczki mają być prowadzone co sobota.


Smutne to. Po tylu latach oczekiwania, powstało coś, co nie będzie nam służyło na co dzień.


O! A to muszę pochwalić. Po okresie wymyślania absurdalnych nazw ulic, pojawiła się jakaś nazwa z sensem.

No i trafiliśmy do folwarku. To całe Centrum ma być dostępne dla wszystkich chętnych zorganizować tu imprezę dla społeczności lokalnej. Ciekawostka. Tylko do 15.00, bo później trzeba płacić...


Znów były narzekania na konserwator, że przez nią niby drzwi są nieszczelne.


Hmmm, z powodu tych nieszczelności wchodzimy od tyłu?:-) Obstawiam jednak inny powód, a czytelnicy bloga też się pewnie domyślą:-D


W środku fajnie. 


Brakowało takiego miejsca. Ale sposób jego udostępniania jest absurdalny.


Prowadzący darmową gazetkę okazał się autorem prezentowanej wystawy zrobionej za publiczne pieniądze. Zestawił najbrzydsze zdjęcia sprzed prac w parku z odpowiednio kadrowanymi współczesnymi (w sumie, nikt mu nie zabroni, ale trudno to nazwać działaniem obiektywnym).
Albo, tak jak w tym przypadku zestawił współczesne zdjęcie z dawną pocztówką. Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy wynikał z niewiedzy, ale w tym przypadku, to są dwa zupełnie inne ujęcia.  


Czasem efekt tych zestawień jest komiczny. Bo dawne zdjęcia pokazują, że było fajnie, a teraz jest co najwyżej badziewnie...


No cóż, od dawna nie czytam tej darmowej gazetki. Nie ciekawią mnie kolejne peany na cześć władzy, ale już przynajmniej stała się jasność, kto wyjada konfitury. Znowu pewnie we wstępniaku będzie o malkontentach? ;-)

7 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu postu pt.Było (strasznie)fajnie. Postanowiłem przedstawić swoje uwagi co do treści przekazu z wycieczki organizowanej przez Muzeum Śląsko Łużyckiego.Po pierwsze kiedy pan Rafał Szymczak dowiedział się,że muzeum organizuje wycieczkę dnia 4.07.2020 o godz 15,30 postanowił ogłosić i zorganizować swoją wycieczkę tego samego lecz wcześniej o kilka godzin.Dlaczego to zrobił to należy zapytać tego pana.Gdyby muzeum wiedziało o organizacji innej wycieczki zapewne by w tym samym terminie nie organizowało drugiej wycieczki.Wycieczkę organizowało muzeum i jego pracownicy mnie poproszono o wzięcie udziału.Ponieważ jak poinformował organizator każdy mógł zabrać głos to skorzystałem z tego i zgodnie ze swoją wiedzą opowiadałem i pokazywałem zwiedzającym miejsca co kiedyś było w parku,gdzie się mieściły różne obiekty itp. Pisze pan,że czekał na naszą wycieczkę przy domku winnym co jest nie prawdą .Dołączył pan do wycieczki przed pawilonem muzycznym.Szkoda,że pan tyle czekał.Mógł pan przyjść do Fary gdzie przed wycieczką wysłuchaliśmy wspaniałego koncertu organowego.Następnie pisze pan,że cyt,"Głównym lektorem okazał się były radny.Opowiadał jak to on dbał o to,by we wschodniej części ścieżki były wysypane odpowiednim tłuczniem".pokazując zdjęcie ,na którym mówię do mikrofonu. Otóż anie Szymczak oświadczam,że napisał pan nieprawdę.Nie mówiłem,że dbałem o ścieżki lecz ,że do budowy ścieżek stosuje się specjalny żwir z grudkami gliny,który następnie się ubija.Jest pan kłamcą pisząc nieprawdę.Pracowałem w Radzie Miasta przez 8 lat w Komisji Rewizyjnej.Akurat kontrolowałem tą inwestycję i miałem wiele uwag.Po zakończeniu inwestycji pod budynkiem salonu muzycznego była kawiarenka.I wie pan co się stało kanalizacja ją zalała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ma pan czelność nazywać mnie kłamcą podczas, gdy po pierwsze przy domku winniarskim czekało na wycieczkę więcej osób i są na to świadkowie. Dołączyłem do wycieczki, po tym jak zrezygnowany wracałem ze Wzgórza Winnego (czytanie ze zrozumieniem się kłania). Po drugie nasza wycieczka była 4. z cyklu i wszelkie insynuacje na temat jej terminu są co najmniej niepoważne. Mój przykład pokazuje, że można było uczestniczyć w obu bez problemu. BA! Sam uczestników Spaceru z historią 4 zachęcałem do wzięcia udziału w miejskiej wycieczce. Więc, wie Pan ile warte są te pańskie teorie spiskowe. To co opowiadał pan o ścieżkach... ten nadzór był w takim razie co najmniej niewystarczający, bo ścieżki wyglądają fatalnie i opowieści o specjalnej glinie można między bajki wsadzić. Co do powodu zalania kawiarenki, są one oczywiste - błędnie wyprofilowany plac - wody opadowe w oczywisty sposób spływają do jego wnętrza. Wystarczyło spojrzeć na plany by dostrzec już na etapie projektu wady, a nie powierzać komuś takiemu projektowanie drugiej części parku. Jakie są tego efekty, każdy widzi i można gimnastykować język na wszelkie sposoby, lecz obraz nie kłamie.

      Usuń
  2. A może taka ciekawa informacja.Przed wejściem do parku wkopano tabliczki z informacją cyt;"Zakaz wyprowadzania psów do parku". Zgadza się,że apelowałem do Pani Burmistrz,która była obecna na naszej wycieczce razem z V-ce burmistrzem o wykonanie dodatkowych alejek gdzie spacerujący wydeptują tzw.skróty.Tak się robi na całym świecie.Pisze pan,że wszystko zwala się na Konserwatora Zabytków.Chodziło o dachówki na bramie czy dziury przed folwarkiem.Ciekawe co by pan pisał jakby miasto dostało karę np: 200 tyś zł za niestosowanie się do wskazań Konserwatora.Przechodząc do domku winnego zaproponowałem żeby wykorzystać obecność Pani Burmistrz i pytać o nurtujące sprawy związane z parkiem.Stał pan i słuchał co mówiła pani burmistrz.Stał pan słuchał i nic się nie odzywał ale uwag nie zawsze słusznych ma pan dużo.Omówiono sprawę parku i jak pan napisał organizację dni Żar.Cytuję pana wpis dotyczący łąki"po jakiego grzyba robiono za ok.600 tyś zł drenaż łąki". Odpowiadam panu .Po to żeby na łące nie stała woda i nie robiło się błoto.Gdyby nie wykonano drenażu dzisiaj nikt nie mógłby siedzieć na ławkach przy stawie.Chyba,że pan jest odporny na komary.Nie podoba się panu wydatek przez miasto 1,5 miliona zł dodanych do 8,5 miliona,które miasto otrzymało na remont parku.Ciekawe co i jak by pan pisał gdyby miasto nie wykorzystało tej dotacji.Pewnie pisałby pan o krzakach w parku,walących się drzewach i wodzie stojącej na łące.Pisze pan również ,że przy drodze brukowej między parkami "autostradzie"nie ma przyłączy energetycznych. Znowu pan okłamuje ludzi.Takie przyłącz są a na jednym jest dodatkowa tabliczka z informacją (dla handlujących).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie zabierałem głosu, bo nie chciałem wam psuć zabawy w kole wzajemnej adoracji. Pani burmistrz chętnie mówi o specjalistach, ale mój tytuł naukowy nie wypadł sroce spod ogona. Też jestem specjalistą. No ale mnie się systemowo nie słucha, bo ja nie mówię rzeczy, które chcą usłyszeć ludzie władzy. Taki jestem, mam własne zdanie i nie boję się go wyrażać.
      Żenada z tym zakazem wprowadzania psów i Pan ją jeszcze broni! Właśnie po to są tereny zielone, żeby mieszkańcy mogli zażywać rekreacji ze swoimi czworonogami!!!
      Co do odwodnienia bażanciej łąki, to jest Pan obrońcą przegranej sprawy. Po co odwadniać teren na którym nie zalegała nigdy woda, jeśli nie będą tam organizowane imprezy?!
      Nie wiem, gdzie Pana uczono nadużywania słowa "kłamstwo", ale widać ma Pan taką manierę. Nie wiem, czy organizował Pan imprezy plenerowe, bo ja tak. I wiem, jak ważne jest by było jak najwięcej przyłączy energetycznych. TEGO NIE MA! Więc jeśli ma Pan honor, to proszę przeprosić, lub pokazać zdjęcia ukrytych przyłączy - jedna skrzynka to zdecydowanie ZA MAŁO!

      Usuń
  3. Odnośnie domku winnego.To jak zwykle panu się nic nie podoba.Wystrój zły,kamionkowe pojemniki od wina czy kamionkowe butelki od piwa,które było pite w restauracji obok wzgórze.Nazwał pan ten wystrój graciarnią.Krytykuje pan,że w domku nie ma ogrzewania i pisze,że kominka nie zrekonstruowano.Pytam się komu ten kominek? A następnie pisze pan cyt,"Te przedmioty przytargano z muzeum i tam mogły pozostać". Nie stać pana żeby napisać"przyniesiono"czy"przywieziono".Ta zawiść z pana strony jest chorobliwa.Ciekawy jestem co by pan zrobił gdyby pan był dyrektorem muzeum?Pewnie by pan pomalował krzesła na zielono i wybudował za kilka tysięcy kominek.Pokazuje pan zdjęcia domku winnego jak liście na parapecie,pobrudzone ściany butami czy odpryski farby.Takie rzeczy są nieuniknione.Wieczorami przed domkiem przebywa młodzież ,która nieumyślnie butami pobrudzi ściany.Pisze pan o fontannach zasilanych z panela fotowoltanicznego.Pokazuje zdjęcia i boi się,że ktoś je ukradnie.Pisząc o tym pewnie prawdopodobnie przyczyni się pan do dokonania tej kradzieży.Chyba,że panu zależy na tym bo będzie pan miał o czym pisać.Nie podobają się również panu tablice pokazane w folwarku.Pisze pan,że wykonujący te tablice zestawił najbrzydsze zdjęcie z odpowiednio kadrowanymi współcześnie.Może ta brzydka w/g pana dla kogoś innego jest piękna.Następnie cyt,"zestawił współczesne zdjęcie z dawną pocztówką,to są dwa zupełnie inne ujęcia" Pisząc te słowa okłamuje pan czytających.To są identyczne ujęcia wykonane z tego samego miejsca.Podczas wycieczki rozmawiały ze mną panie,które były zaskoczone tym co usłyszały podczas wycieczki. Jeszcze raz proszę żeby pan nie dodawał mi czegoś czego nie mówiłem. A tak naprawdę to chciałbym żeby pan oprowadzał wszystkie wycieczki w Żarach. Z tego co wiem to muzeum jest otwarte na współpracę z panem. Franciszek Łuckiewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tu już przekracza Pan poziom żenady "pewnie prawdopodobnie przyczyni się pan do dokonania tej kradzieży", "Pewnie by pan pomalował krzesła na zielono i wybudował za kilka tysięcy kominek.":-D Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Jako "pewnie" rzecznik Urzędu Miasta powinien Pan popracować nad stylem wypowiedzi i unikać tak prymitywnych insynuacji. Domek winiarski jest wykonany fatalnie i trzeba być ślepym, żeby nie wiedzieć szpar w dachu, czy odpadających dachówek. Co do kominka, to był do uratowania, ale mimo mojej interwencji nie zabezpieczono jego pozostałości. Ale jak mówiłem mnie się nie słucha. Słucha się za to i ceni takich ludzi jak Pan - zawsze usłużnych wobec władzy. Trudno. To wasza piaskownica i wasze zabawki, ja do tego nie będę przykładał ręki. Natomiast jako lokalny patriota NIGDY nie będę obojętny wobec marnotrawienia publicznych pieniędzy, kolesiostwa, klientelizmu, serwilizmu itd. W takich warunkach, ma Pan rację, nie mogłem być dyrektorem tej placówki:-)

      Usuń
  4. Znam definicję słowa "kłamstwo"Ciekawe jakby Pany napisał ktoś publiczne podał,że mówił Pan o czymś co jest nieprawdą.To nie jest nadużycie ani moja maniera jak Pan pisze.Mam swój honor i co do przyłączy nie mam zamiaru Pana przepraszać.Zdjęcia wczoraj zrobiłem ale nie mogę ich wrzucić na bloga.Pewnie blokada.To nie jest jak Pan pisze "żenada.Pokazując takie zdjęcia pomagamy przestępcą.Nie jestem rzecznikiem urzędu miasta tylko skromnym emerytem.A co do stylu mojej wypowiedzi no cóż nie posiadam takiego wykształcenia jak Pan.Moich rodziców nie było stać żeby wysłać mnie na studia.Mimo wszystko kto chce to przeczyta moje wypowiedzi ze zrozumieniem.W przeciwieństwie do Pana,który przeinaczył moją informację o zakazie wprowadzania psów do parku.Napisałem to jako przykład co wtedy władza robiła. Na moją interwencję zdjęto te tabliczki.A Pan pisze chyba celowo,że byłem za tym zakazem.Informuję Pana,że dwa a nieraz i trzy razy dziennie spaceruję ze swoim psem w naszym pięknym parku.Co do marnotrawstwa publicznych pieniędzy czy kolesiostwa to ja również nie przyłożę ręki.O jakim psuciu zabawy Pan pisze.Stwierdzam,że brakuje Panu odwagi zadawać pytania patrząc bezpośrednio w oczy.Mógł Pan to zrobić podczas naszej wycieczki w stosunku do włodarzy miasta,którzy odpowiadali na zadawane pytania.Po prostu woli Pan pisać.No cóż to Pana wybór.Szanowny Panie ja nikogo nie bronię ani łączki ani Pani burmistrz.Wręcz przeciwnie jak Pan zwracam uwagi na niedociągnięcia. Jakoś nie odniósł się Pan do słów "przytargali"czy "że te zdjęcia są z innego ujęcia a Pan okłamuje ,że z innego.Gdyby Pan nie napisał w sposób ironiczny jak to Pan często pisze jeszcze raz cytuję"Głównym lokatorem okazał się były radny.Opowiadał jak to on dbał o to by we wschodniej części parku ścieżki były" to bym w ogóle Nie odpowiadał na tą Pana relację z tej wycieczki.Ci co mnie znają to wiedzą,że mam na tyle odwagi żeby mówić prosto w oczy.A Pan tylko czeka i szuka żeby coś znależć negatywnego.Czy pamięta Pan jak dwa lata temu jak jeszcze żył śp.Dyrektor muzeum Jacek Kubiak.Rozmawiałem z Panem o pracy w Radzie muzeum.Wtedy miałem dużo pracy i chciałem zrezygnować z rady naszego muzeum.Po rozmowie z dyrektorem ,który chętnie by Pana widział w Radzie proponowałem Panu żeby Pan wszedł w skład rady na moje miejsce.Umówiliśmy się na spotkanie i więcej Pan się nie zjawił.Gdyby Pan wtedy przyjął tą propozycję to pewnie dzisiaj byłby Pan w innym miejscu i dekorował winny domek.Tak naprawdę cieszę się,że nie został Pan dyrektorem muzeum.Nie wyobrażam sobie współpracy z Panem.

    OdpowiedzUsuń