Po niemal trzech tygodniach. Niemal, bo jednak w tym czasie wracałem do Żar. Wróciłem. Ale to zdjęcie jeszcze z końcówki czerwca. Już podczas budowy Dino w Grabiku wiadomym było, że teren trzeba koniecznie odwodnić. No ale jak to w Polsce. Nie napiszesz jak krowie na rowie w ustawie, to nic się nie zadzieje.
Najmniejsze, najgłupsze rondo zyskało wysepkę z bruku. Wow! ;-)
A co to za blaski w mroku?
A propos intensywności. Żarski magistrat wydał 10 mln na rondo zalewane wodą. Część pieniędzy pochodziła z rządowego Funduszu Dróg Lokalnych. Tymczasem...
Są takie drogi i przeprawy, które potrzebują takich pieniędzy jak kania dżdżu...
Co z tego, jeśli samorząd niebogaty...
Nie ma kasy na obfity wkład własny...
Bo żarski samorząd skuteczniej wyciąga łapę po rządową kasę na niepotrzebne, ale kosztowne przebudowy...
No dobra. No to motylek na uspokojenie po powrocie z Łagowa.
A to kraina bez Covida.
Zachodniopomorskie. Nikt tu nie nosi maseczki, nie zachowuje dystansu. Granda i skandal! ;-) Czwarta fala ma przyjść gdzie indziej!;-) Eh, pięknie było powrócić do bezkowidowej rzeczywistości. Tu nad Bałtykiem człowiek w masce to... ktoś, kto świeżo przyjechał. Czy czułem się niebezpiecznie, bo wszędzie media deltą szczują? A skądże :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz