czwartek, 31 sierpnia 2017

Dąb zupa dębowa...

Nasza żarska osobliwość. Dąb "wolności" prezydenta Komorowskiego. Tak? A gdzie on jest? Ano usechł. Pozostał jedyne głaz.


O, a co to za Pawian, znaczy się Fabian przysiadł na grzędzie?


Przez bramę wjazdową do Relpolu widać farę.


Nie brakuje w naszym mieście mniej lub bardziej zapomnianych willi.


Ta przy ul. P. Ściegiennego elewację ma chyba jeszcze całkowicie oryginalną.


A obok piękność, która właśnie kończy 100 lat!


A ta "piękność" wzbudza pewne kontrowersje.


No robi wrażenie nie tylko na fanach niemieckiego tuningu. No ale jak na te BBSy naciągnięto opony?


 Dębem zaczęliśmy i skończymy. Oto tablica przy dębie, który został zasadzony na okoliczność obchodów "1000-lecia Państwa Polskiego". Ciekawe, czy po "dekomunizacji" ulic IPN nie zajmie się dekomunizacją takich pomników...;-)


środa, 30 sierpnia 2017

Dni żal.

W ostatni wakacyjny weekend odbyły się "Dni Żar", ktoś w medium społecznościowym (wiemy jakim;-) ) określił je mianem "dożynek". Coś jest na rzeczy...


Ale co to? Gdzie zdjęcia sceny, wykonawców etc.? Na początek o horrorze podróżowania po mieście w piątek.


Próbowałem uniknąć korka na al. JP II, ale okazało się, że tak samo "sprytni" byli inni i utknąłem na Kąpielowej. Przy okazji nie obyło się bez nerwów tych co bardziej niecierpliwi.


No ale co się dziwić, że miasto sparaliżowane, jeśli zamknięto dla ruchu całą północną nitkę al. JP II. Bażanciarnia (pl. Konstytucji 3 Maja) o złe miejsce na organizację dużych imprez. Najlepsza byłaby Syrena... ale tam wszystko "wyładnione", do tego trwa remont stadionu lekkoatletycznego, więc "Dni Żar" nigdy chyba tam nie wrócą. No to może park przy Czerwonego Krzyża? A nie, tam też trwają prace, które sprawią, że strach będzie tam organizować dużą imprezę masową. No cóż myślę, że już dziś warto się zastanowić, gdzie takie imprezy należy organizować, o ile w ogóle warto...


Tu powinny być zdjęcia z koncertów. Ale ich nie będzie. Koncert disco-polo? Niedoczekanie, nie przekonają mnie argumenty "przecież ludzie to lubią", ja tego nie lubię. Hey? No z chęcią, ale nie dałem rady, bo sobota, to czas imprez ze znajomymi. Skaldowie? Cóż, nie ten rocznik.


A zatem w niedzielę poszedłem zobaczyć ogrodzony plac imprezy z dużym namiotem, który zniknął dopiero po trzech dniach od zakończenia owych "Dni Żar".


 Podobno tu znowu ma się pojawić bruk, bo ulica zostanie odtworzona w ramach  "rewitalizacji", która nie obejmie... rekonstrukcji domku winnego!


Spojrzenie na nieogrodzone wesołe miasteczko.


No i tak to wyglądało z kolejki górskiej.



Były też inne urządzenia.


i inne atrakcje.

Ale wszystko słono kosztowało. Zresztą od wielu osób, które czynniej niż ja uczestniczyły w imprezie przejawiał się ten sam zarzut - było za drogo (także jeśli chodzi o ceny na stoiskach z jadłem i napitkiem).


Spojrzenie z góry na zapomniane Wzgórze Winne.


Sympatycznie za to było we wschodniej części parku, gdzie występowały m. in. zespoły ludowe z okolicy.

piątek, 25 sierpnia 2017

24 sierpnia... w Żarach (2017).

Od początku biorę udział w Akcji Fotograficznej "24 sierpnia... w Żarach". Wziąłem udział oczywiście także w tym roku. Oto parę fotek, które tego dnia wykonałem w naszym mieście. Nie, to nie są zdjęcia, które zgłosiłem do konkursu.












czwartek, 24 sierpnia 2017

Jesień mimozami się zaczyna... czyli krótko o żółcieni.

Rozpoczął się remont elewacji MBP. Kanarkowy kolor położony 15 lat temu musi zniknąć. Ma być oryginalnie. Znaczy się nie orginalnie tylko oryginalnie;-) Konserwator zaordynował nowe - stare sine kolory, jak na litograficznych pocztówkach i takie, które wylazły spod kolejnych warstw farb.


 Robotnicy przy tym mocno hałasują.


Za to cisza jeszcze przy Gimnazjum nr 2.


Ale co to?


 O jakie piękne pomarańczowo - żółte dynie.


Jedna z nich wcisnęła się między ogrodzenie szkoły, a pergolę śmietnikową.


Khaki i żółte napisy na elewacji budynku, który przez wiele lat był niedokończoną ruiną.  


Żurawie nad kukurydzą. Bociany odleciały, ale miejscowa populacja żurawi została uzupełniona przez nowe osobniki.


Pełno wokół nawłoci. Właśnie się dowiedziałem, że to gatunek inwazyjny, te nawłocie, które tak pięknie kwitną późnym latem, to gatunki zawleczone z Kanady i Stanów. Faktycznie, kiedyś o tej porze było żółto, ale nie od nawłoci, ale wrotycza, który kiedyś był powszechny, a dziś coraz rzadszy. 


Ot absurdy unijne. Unia Europejska jak wiadomo chroni każdego kornika, o pardon, głośnio broni puszczy, dba o środowisko (przez to wprowadza nierealne normy emisji spalin, stąd niska trwałość i wysoka awaryjność współczesnych silników, z którego to powodu współczesne samochody nie wytrzymują nawet połowy średnich przebiegów samochodów sprzed 30 lat) itd. Ale UE, ma też WPR, czyli Wspólną Politykę Rolną, którym jednym z nonsensów jest dawanie kasy, za samo "utrzymywanie w kulturze rolnej" ziemi rolnej. Czyli kasa za darmo. Tylko od czasu do czasu skosić, czy zaorać. Siać nie trzeba, bo tylko z tym kłopot, gdyż unijni rolnicy mają uprawiać, to co biurokraci wymyślą. Ad rem. Oto teren kupiony przez dużą żarską firmę budowlaną na terenie dawnego Babiego Młyna (obok Kadłubii). Na razie tu nie inwestują. A zatem łąka został zaorana. Zdjęcie satelitarne pokaże, że ziemia jest "utrzymywana w kulturze rolnej", więc dopłata spłynie. Tyle, że... Przy tej okazji zniszczono łąkę na której od kilku lat licznie występowały żurawie. Dziś ta spora populacja musiała przenieść się dalej od miasta.


środa, 23 sierpnia 2017

Ku pamięci.

Obok boiska w Sieniawie - Kolonii stoi ciekawy pomnik.


Monogram. Trzy litery: T D E. Moim zdaniem: Turnverein Deutschen Eiche, czyli Towarzystwo Gimnastyczne Niemiecki Dąb, czyli jedno z najstarszych niemieckich stowarzyszeń sportowych, które powstało w Żarach.


Pomnik poświęcony jest jednak sportowcom z Sieniawy.


Powstał po I wojnie światowej przy placu sportowym, założonym z inicjatywy miejscowych miłośników aktywności fizycznej.


Poległym i zmarłym sieniawskim sportowcom poświęcono nie tylko pomnik, ale też zasadzono drzewa przy których ustawiono kamienie z nazwiskami.


O proszę pan Reinhold Dalitz zmarł w ukraińskim Charkowie, raczej zmarł, a nie poległ, bo było to już po pokoju brzeskim na mocy którego bolszewicka Rosja wycofała się z wojny oddając Państwom Centralnym pod okupację ogromne tereny swych europejskich posiadłości. 


Teren trochę zarósł.


Został jednak niegdyś uporządkowany i zrekonstruowany przez efemeryczne Żarskie Stowarzyszenie Historyczne. 



Zasadzone niemal sto lat temu drzewa przygarnęły sąsiadujące kamienie.


Ten niemal już wrósł z pień.


Tablica informacyjna z tekstem o miejscu i informacją o inicjatywne odnowy tego miejsca.


W sumie to unikat w naszej okolicy, że zachowało się tak dobrze takie miejsce pamięci. Szkoda tylko, że ostatnimi czasy wygląda na coraz bardziej zapomniane.