wtorek, 30 maja 2017

Ja pacze, a tu Apacze!

Spojrzenie na fasadę Miejskiej Biblioteki Publicznej, dawnej willi Neumannów. Konserwatorowi zabytków nie podoba się kolor elewacji, który ma zostać zmieniony na barwy historyczne. Co prawda wykonany 15 lat temu remont fasad nie jest pokazem kunsztu sztuki tynkarskiej (oględnie mówiąc), to jednak powrót do dawnej kolorystyki to według mnie błąd. Zmieniają się gusty, zmienia się wrażliwość estetyczna i to co podobało się ludziom w XIX w. niekoniecznie pasuje do współczesności. Mnie tam obecny kolor budynku bardzo się podoba.


Choć z drugiej strony powrót do dawnej kolorystyki willi Lyonów - dziś ŻDK w sumie wyszedł jej na dobre.


A powyższe zdjęcie zostało oczywiście wykonane z dachu MBP.




Wspomnienie Memoriału im. T. Ślusarskiego - łopoczący na wietrze częściowo odczepiony banner, który raźnie drapał elewację, no i nowa gwiazda na chodniku.


To gwiazda Andrzeja Grenia.


Trybuny z rusztowań stały się już tradycją imprezy.


Gorrrrąco.


Ale są chwile wytchnienia.


Szkoda, że opady są tak gwałtowne i krótkie.


 

Woda szybko spływa i dalej jest suuucho.


Popatrzcie na nawierzchnię przy Spółdzielni Mleczarskiej.


Zdjęcia wykonane w przeciągu 5 minut. Widać dokładnie, jak miasto jest rozgrzane i jak szybko znika pod ziemią woda.


Znowu mnie uszy nie zwiodły. Oto z północnego wschodu na południowy zachód leciały śmigłowce US Army.


To AH-64 Apache - dwa w wersji Longbow z charakterystycznym radarem na szczycie wirnika.


Ominęły łagodnym łukiem miasto lecąc w takiej charakterystycznej formacji.

Gliniana Robotnicza.

Jest taka ulica w naszym mieście. Zaciszna i trochę zapomniana.


A niesłusznie!


W tym wybudowanym w 1922 r. domu mieszkał Wilhelm Feuth, miejski radca budowlany.


Był on prekursorem nowoczesnego budownictwa glinianego.


Skąd ten pomysł?


Po Wielkiej Wojnie, czyli inaczej I wojnie światowej w Niemczech i całej Europie panował kryzys ekonomiczny.


Z drugiej strony, mimo ogromnych strat w ludziach i epidemii grypy hiszpanki, był to okres boomu demograficznego. Weterani wojenni oraz młode rodziny potrzebowały tanich mieszkań.


Stąd pomysł, by drogą cegłę, którą trzeba było wypalać, transportować i montować z użyciem zaprawy, zastąpić znaną od stuleci techniką wznoszenia budynków z gliny zmieszanej ze słomą.


Ani gliny, ani słomy nie brakowało w naszej okolicy. Ba! Glinę na potrzeby osiedla wydobywano po sąsiedzku. No to już wiadomo, skąd te stawiki przy Budowlanych wykorzystywane jako baseny przeciwpożarowe - to dawne kopalnie gliny.


Materiał zatem przygotowywano na miejscu oszczędzając na kosztach transportu, a i sam surowiec był praktycznie za darmo. Tak jak i praca robotników, bo domy wznosili sami przyszli mieszkańcy, gdyż był to obowiązek członków spółdzielni mieszkaniowej, którzy tu zamieszkali.


Żarskimi domami z gliny zachwycali się Amerykanie - oto fragment artykułu z Popular Science z 1927 r.


W tym czasie zapał do budowy domów z gliny zdążył już w Żarach ostygnąć. Podobną technologią zbudowano jeszcze domy przy Wiśniowej w 1923 r. Następne domy budowane w 1924 r. przy Ludowej były wznoszone już ze znacznie większym udziałem tradycyjnej cegły (kryzys ekonomiczny się skończył), ale wciąż używano sporej ilości gliny do wypełniania przestrzeni między legarami piętra, oraz krokwi.

niedziela, 28 maja 2017

Z Tygrysami i Pszczółkami na tropach historii.

Miałem okazję poprowadzić po raz kolejny przedszkolaki na historyczną wycieczkę po naszym mieście.


Tym razem były to 6-latki z grupy "Pszczółek" i "Tygrysków" z MP7. 


Wpadłem na pomysł, że będę podsadzał dzieciaki, by zobaczyły "Giardino Segreto" przez okno w ocalałym murze dawnej ujeżdżalni.


Cóż, mój biceps stał się przez to wydatniejszy (e, te chipsy i fast foody);-), ale dzieci mogły zobaczyć co nieco uprzątnięty teren z którego jednak nie zniknęły jeszcze klatki na nutrie. 


Woda ze Studni Tkaczy była zbawienna przy takiej pogodzie.


Ale fajna bryka zaparkowała w rynku!


To stuningowany Ford Mustang II generacji.


Pewnie nie raz tędy dzieci przechodziły, ale dopiero teraz zwróciły uwagę na tablicę w pobliżu dawnej Bramy Górnej.


Pięknie kwitnie wisteria na murze, który dawnej wyznaczał północną granicę browaru Baudacha.


Dzieci po naszym ponad 5-kilometrowym spacerze szukały cienia.


A propos wychowania. Najwięcej do powiedzenia o wychowaniu dzieci ma starsze pokolenie... Oto pani w wieku emerytalnym i jej piesek przy tabliczce informującej o zakazie wyprowadzania psów na tym skwerze...


 Starsze pokolenie? O proszę, jak to się zaroiło od klasyków na naszych ulicach!


 Oh, Lord, won't You buy me a Mercedes Benz, aż chce się zakrzyknąć za Janis!



Przygotowania przed Memoriałem im. T. Ślusarskiego.



Trwa montaż nowej "gwiazdy olimpijskiej".


Pojawiły się donice z kwiatami.


 Jak dobrze wstać skoro świt... ależ mnie wzięło na te piosenki, ale nie było mi do śmiechu, jak musiałem z samego rana wyruszyć do Poznania (którego szczerze nie lubię).

piątek, 26 maja 2017

Kunickie fuszerki.

Niby droga rowerowa przy al. Wojska Polskiego jest szeroka. Ba! Teraz jest nawet szersza, niż chodnik, co sprawia, że wielu pieszych wybiera ją na przechadzki, niźli przeznaczony dla nich chodnik.


To jednak w słoneczne dni robi się tu ciasno.


W takich warunkach jeszcze raz warto zaapelować do Policji i Straży Miejskiej o zdyscyplinowanie pieszych, bo groźny wypadek może się zdarzyć w takim tłoku.


Tłumów za to nie ma przy dawnym kąpielisku na Kunicach.


Teraz to łowisko PZW.


Eh, ile to się tu niegdyś czasu na basenie spędziło. Ja chyba tu nawet częściej bywałem, niż przy Leśnej (bo za darmo i jeszcze psa można było wprowadzić).


Obiekt był tym ciekawszy, że obok znajdowały się korty tenisowe. Dziś zapomniany plac manewrowy...


Drzwi do starej kuźni z zamontowanym wiatrowskazem z XIX w.


Budynek w całej okazałości.


Inne spojrzenie na kunicki kościół.


Naraz, słyszę charakterystyczny bulgot silnika V8!


O proszę, Cadillac de Ville Convertible III generacji (II poł. lat 60.) na żarskich blachach (nawet nie zabytkowych).


Takiego krążownika szos niełatwo zaparkować. Ale! Rower na nowym placu zabaw przy Westerplatte też niełatwo zaparkować!! Kto zaplanował takie nasadzenia drzew?!!!


O proszę tak się tu parkuje/wyciąga rower!


Chcesz wejść? Bramka stawia opór. Musisz użyć siły by wejść. Chcesz wyjść? O! Surprise! Jeśli tej klamki już nie ma, to oznajmiam, że ja jej nie wziąłem, ale wsadziłem ją na miejsce. Kurna, kto odbiera takie fuszerki?!


No i kto zatwierdza takie projekty?! Oto co się dzieje. Piasek z siłowni siłą rzeczy przenoszony jest na powierzchnię placu zabaw, co źle wróży jej długiej trwałości...


Aby uniknąć dewastacji zamontowano kamery. Ciekawe, czy to atrapy za parę złotych, czy faktycznie wprzęgnięto je w system miejskiego monitoringu. Swoją drogą, to obraz z takiej kamerki mógłby być przekazywany na miejską stronę.


No, na razie plac zabaw wygląda fajnie.


Urządzenia są porządne i interesujące, ale już przydałoby się oliwienie mimośrodowej karuzelo-huśtawce.


Plac cieszy się dużym zainteresowaniem.




Dobrze, że tym razem nie zapomniano o piaskownicy (no i stojakach ma rowery, chociaż ich lokalizacja...)


Szynobus odjechał z kunickiego dworca w kierunku Iłowej.


Modernizm przy Osadniczej.


A niedaleko zrąb na terenie dawnej cegielni.




Przejazd pomiędzy wyrobiskami gliny.


A w centrum leniwe sobotnie popołudnie.


Słonko praży i zachęca do konsumpcji lodów.


A śmigłowiec LPR ciągle lata w tę i we w tę...