sobota, 31 sierpnia 2019

Z szuflady.

I jeszcze parę zdjęć sprzed wakacyjnego wypadu. Wraca tradycja parkowania jednośladów przy krawężniku:-)

O! Wydaje mi się, że w końcu poszerzono miejsca parkingowe przy Podchorążych.


Urok klatek.

Klatek schodowych.


I syfek na ulicach...

Kto by pomyślał. że jeszcze niedawno...


Ten budynek był w rejestrze zbytków, a dziś wygląda, jakby go wzniesiono wczoraj.


Za to wczoraj nie zrobiono tych wspaniałych drzwi.


Syfek wokół kontenerów na odzież, można powiedzieć, że to standard w naszym mieście. Czy w związku z tym w ogóle ma sens pozwalanie na ich ustawianie?


W miejscu dawnego kiosku...


Wzmocnienia i cofnięcie witryny


Pustka głównego żarskiego deptaka.


O! Te markizy, to chyba jeszcze przedwojenne.


I jeszcze wspomnienie wspaniałego zakończenia... 


 Plenerowych Spotkań ze Sztuką Ż'Art


Wspaniały koncert.

 Atomic Ladies
 Z Francji.

Trudno było wystać w miejscu...


Nóżka sama chodziła:-)

Za to kocham Ż'Art - za ciekawe muzyczne zaskoczenia:-)

środa, 28 sierpnia 2019

Niech będzie nas TYSIĄC!

Już 641, uppps 642 osoby podpisały petycję w sprawie ratowania drzew w naszym mieście. Jeśli nie jest Ci obojętny los zieleni wieloletniej, która jest w ostatnich latach lekceważona, a drzewa masowo usuwane bez żadnej refleksji, warto podpisać tę petycję (KLIKNIJ NA OBRAZEK):


wtorek, 27 sierpnia 2019

Buszujący w zaroślach.

W związku z przygotowaniami do wakacyjnego wyjazdu, umknęło mi parę zdjęć, które warto by zaprezentować. A zatem, a propos umykania, właśnie ucieka dorodny padalec, który żył pod samymi schodami mojego domu. A tak narzekałem na skąpą ilość gadów i płazów tego lata;-) Tymczasem teraz mam istny wysp skaczących żab i czmychających jaszczurek. Czyżby wiedziały, że bociany już dawno odleciały?


O! I to mi się podoba. Pod wykańczaną Stokrotką zamocowano fajne stojaki na rowery!


A to co?


A to teren dawnego zalewu na Złotej Strudze. Nazywał się Kellermühle - Piwniczny Młyn.


Oj, zarosło to miejsce. Nawet myśliwi tu rzadko bywają.


A to miejsce wyglądało kiedyś tak:


Jeden z ocalałych mostów na Złotej Strudze.


 W sumie woda tu naprawdę czysta.


O! Stara kość - fragment miednicy. Ludzka, czy zwierzęca?


Eh, szkoda, że nasza Złota Struga jest taka zaniedbana. Oczyścić koryto z kamieni oraz gruzu i mielibyśmy fantastyczną trasę kajakową z Żar do bazy żagańskiego klubu "Szron" przy Czernej.


Nurt tu wartki.

Widać, że Złota Struga potrafi podmyć tu całkiem spore drzewa.


Mimozami, jesień się zaczyna... Wcześnie nawłoć zaczęła kwitnąć. Ba! W wielu miejscach już przekwitła. W tle bociani maruderzy, którzy skorzystali z opuszczonego gniazda - zdjęcie z 9 sierpnia.


A dzień wcześniej tak wyglądały podżarskie pola.



Ach ten smak jabłek i śliwek ze zdziczałych drzewek. Coraz mniej ich w okolicy.

niedziela, 25 sierpnia 2019

Śnięto miasta.

Uff, kolejne Dni Żar za nami. Nie będę ukrywał, że od paru lat nie cierpię tej imprezy. Lubiłem, jak odbywała się na Syrenie (i w czerwcowym terminie). Było swobodnie, była przestrzeń. Przeniesienie tego festynu do centrum miasta kompletnie do mnie nie przemawia. Choć z drugiej strony, o ile ta impreza organizowana w bażanciarni jeszcze jako tako się komponowała, to jej przeniesienie na al. JP II uważam za kompletny niewypał. Nie ukrywam, że nie skorzystałem z oferty "gwiazd" i na żadnym koncercie nie byłem. Po prostu nie lubię ścisku i tłoku, a i nie odczuwam potrzeby oglądania medialnych celebrytów (bo o słuchaniu w takich warunkach raczej nie było za bardzo mowy). Koncert to dla mnie celebracja muzyki, więc wybieram (i płacę) sam koncerty, artystów których kocham i cenię.


Makabryczne dekoracje miało "wesołe miasteczko" - w sam raz pasujące do tragicznego wyglądu zamku...


Korciło mnie nawet przejechać się w tym diabelskim młynie, ale w niedzielne popołudnie impreza wolno się rozkręcała i maszyna nie działała. Na przyjście późniejszą porą nie miałem już ochoty.


Wystarczająco zmęczyły mnie hałasy z wesołego miasteczka, automatów, strzelnicy i stoisk.


Północną nitką al. JP II co rusz pędziły jakieś samochody, więc blokada przejazdu nie była szczelna, lub wystawcy sobie używali jezdni do wyścigów.


Zamkowa fosa zarosła, a taka susza... hmm, tu musi być bardzo wilgotnie.


Swoją drogą, szkoda że nowy właściciel, czyli miasto, które tak chętnie tnie drzewa, nie zabrało się tu za usuwanie tych samosiejek we fosie.


Stoiska z chińską tandetą jak wszędzie.


Klimat jak z zatłoczonego Darłówka, czy innego Rewala - wrzaskliwa strzelnica.


Pogoda organizatorom w sumie dopisała, choć cień trudno tu było znaleźć.


 Za to w okolicy...

Nietrudno było znaleźć ślady nocnego imprezownia.


Porozbijane butelki po piwie.


O proszę i po whisky...


Lodziarnia stylowa, więc świętujący w plenerze Dni Żar wybrali bardziej szykowny alkohol.


Pod Urzędem Skarbowym była za to swojska wóda, zapita i zagrycha.


A pieniążki na piwko to z jakiego źródła obywatelu?


Butelek i puszek po alkoholu w pobliżu mnóstwo.


Widać sieciowy sklep wygrał ceną z jarmarczną ofertą.


A w tym samym czasie na Rynku ciiiiisza. No, ale przynajmniej czysto.


W parku miejskim po wystawie działkowców rozgościły się zespoły ludowe.


O! Pojawiły się szykany przy wjeździe.


Tradycyjny brud wokół dzwonów, a w tle ćwiczy zespół ludowy ze Świdnicy.


No jeszcze troszkę śladów po balandze w Bulandzie.



A to chyba też sprawka świętujących owe Dni Żar...



Nie i jeszcze raz nie. Nie przekonam się do Dni Żar w takiej formule - przaśnego festynu bez wyrazu z chlaniem, rzyganiem i dewastacjami. Dlatego w sobotę 24 sierpnia wybrałem się z rodziną do... Żagania.


Tu na podzamczu pałacu rozgościły się zabytkowe samochody.


To pojazdy uczestników IV Zlotu i Rajdu "Echa Przeszłości".


 No może poza tym znanym już co nieco w kraju Jaguarem nie było tu strasznie spektakularnych klasyków.



Ale ten miks był niezwykle ciekawy dla dzieci.


Dla mnie oczywiście również:-)


Uczestnicy świetnie się bawili.


Podziwiali też miasto. Wspaniała promocja!


U nas nikt oczywiście nie wpadł na to by zachęcić organizatorów, by nasze miasto było punktem etapowym tego rajdu (czy jakiegokolwiek innego...).








Była też ekipa z Żar.








I ktoś ma takie cacko na żagańskich blachach.


Buick Eight.


DKW.

Jak można się było przekonać...


Skrót ten wcale nie oznaczał "Dykta, Klej, Woda";-)


Grzesiu wie co dobre;-)


 Kto by pomyslał, że Favoritka, to już klasyk... ach, jak ten czas leci.


Nie czarna, ale też robiła wrażenie.


Tak jak ten Peugeot, co wyglądał jak Warszawa trochę;-)


Fantastyczna impreza.



Której towarzyszył Zlot Foodtrucków.


Na pocieszenie dodam, że mimo horrendalnych cen na żarskim festynie, tu było... jeszcze drożej. Ale i tak porównanie wygrywa zdecydowanie Żagań. I utrzyma to prowadzenie, bo mimo pewnych niedomagań, żagańskie święto miasta, czyli Jarmark Michała ma swój styl, wyrobioną renomę, swoją tradycję korowodową itd. Oni będą mieli we wrześniu święto miasta, my mieliśmy śnięto miasta...