Po ostatniej dużej awarii wodociągu, wciąż nie naprawiono drogi rowerowej i chodnika.
Przebudowa wygodnego dużego ronda, na małe i wąskie rondo na razie utknęła.
Parkowa sadzawka ma dziwny kolor. Ścieżka zarasta intensywnie.
Fontanienki nie działają...
No to już wiadomo skąd ten kolorek i zapaszek.
Po deszczu woda wypłukuje ścieżki, a wypłukiwany piach płynie po schodach...
Duże są już kaczuchy.
Tak, jak było to do przewidzenia - prowizoryczna naprawa przed "Świętem parku" już spływa z deszczem.
Nogi grzęzną w piachu.
Trochę popadało i nieco się zazieleniło, ale widać też, że studnie chłonne nie są w stanie przyjąć wody ze zwykłego deszczu.
Rachityczne nasadzenia.
Winorośl usycha także przy Wzgórzu Winnym.
Felerny projekt poprawiają sami mieszkańcy...
Ile razy będą poprawiać te ścieżki, które spływają po każdym deszczu?
Dramat...
Woda ze spustów rynnowych wyżłobiła niezłe kaniony.
Widać jak woda wypłukuje źle umocnione zbocze...
Eh, "śliczny" ten widelec... Nie, nie pojmę, jak można było zaprojektować takiego gniota.
Winorośl zdechła tu całkiem.
Przesiadująca tu młodzież nogami wykopała solidne dziury.
Nasyfione słonecznikiem.
No i kolejne zdechłe nasadzenia.
I kolejne dziury. Naprawdę projektant nie przewidział, że w takim miejscu powinna być możliwość łatwego zamiecenia nawierzchni?! A tak, wytłumaczenie: "takie były zalecenia konserwatorskie"...
Jeże buszują mi na trawniku. No, ale zimno się zrobiło.
Ale w sierpniu było jeszcze upalnie. O jak miło zaparkować auto w cieniu drzew, co nie?
Ogromnym zainteresowaniem cieszy się nowy lokal na gastronomicznej mapie miasta - w miejscu, gdzie był pierwszy kebab, teraz jest pierwszy gruziński fastfood.
Ludzie nie bardzo na razie wiedzą, co zamawiać.
Przyjdzie więc spróbować wszystkiego;-)
Jedne dania są troszkę mniej smaczne, a inne...
Mojej rodzinie mi najbardziej smakował chaczapuri aczarski,
Cieszę się, że monokultura kebabowo - macdonaldowa została przełamana. Co prawda na zamówienie trzeba czasem trochę poczekać, ale warto spróbować czegoś nowego.
Żarska codzienność uchwycona tym co pod ręką - głównie telefonem, a tylko czasem czymś lepszym.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jeż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jeż. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 7 września 2020
piątek, 13 września 2019
Piątek trzynastego.
Huk, pisk hamowania, co się dzieje?
Nawłoć i blask pełni księżyca. Fajowo.
Świeci ostro przez całą noc.
Buszujący w stercie kompostu jeż.
Zaginiony kotek.
Porzucony miś.
Mała zagubiona jaszczurka. Hmmm, zrobił się szkic do jakiegoś opowiadania dla dzieci;-)
W piątek 13. można było za to obserwować takie dziwy na niebie.
Straszyło, straszyło, gdzieniegdzie popadało.
Fajny Poldek.
A zatem zamiast pecha w piątek 13. mieliśmy stracha z powodu nieprzewidywalnej pogody.
Ano urwane lusterko. W sumie standard na Żagańskiej. Tu przy skrzyżowaniu z Nadrzeczną sam miałem przygodę z kierowcą, który nagle postanowił zmienić pas z lewego na prawy (przynajmniej się nie sprzeczał i szkoda pokryta z jego OC). Generalnie w mniejszych miastach ludzie oduczeni są od patrzenia w lusterko po stronie pasażera. No, a jak jeszcze kierownik ma pojazd z rejestracją FKR, czy FZG, czyli powiatów, gdzie nie ma jezdni dwupasmowych w mieście, to nieszczęście wielce prawdopodobne. Pech? Nie, do piątku 13. było jeszcze dwa dni.
Nawłoć i blask pełni księżyca. Fajowo.
Świeci ostro przez całą noc.
Buszujący w stercie kompostu jeż.
Zaginiony kotek.
Porzucony miś.
Mała zagubiona jaszczurka. Hmmm, zrobił się szkic do jakiegoś opowiadania dla dzieci;-)
W piątek 13. można było za to obserwować takie dziwy na niebie.
Straszyło, straszyło, gdzieniegdzie popadało.
Fajny Poldek.
A zatem zamiast pecha w piątek 13. mieliśmy stracha z powodu nieprzewidywalnej pogody.
czwartek, 13 czerwca 2019
Zapachy i widoki.
Ach, zapomniałem. 9 czerwca w rynku odbył się któryś tam z kolei "Zlot foodtrucków"
Po upalnym dniu, wieczorem było przyjemnie.
Pachniało latem i smażeniem. Taki wstęp do wakacji nad Bałtykiem;-)
Tłumu jakiegoś wieczorkiem nie było, a to najlepsza pora na posiedzenie na rynku, gdzie na co dzień niewiele się dzieje.
Semafory kształtowe jeszcze stoją.
SA105 jeszcze jeździ. W środku panują mało ciekawe zapachy, za każdym razem jak jadę tym wynalazkiem, to albo śmierdzi spalinami, albo szczynami z zapchanej toalety. Tak nas traktują w samorządowej stolycy - nasze połączenia obsługuje najgorszy tabor...
Stacja pachnie kreozotem, a budynek stacyjny środkami czystości, a przejście podziemne... no cóż, może nie tak jak dawnej, ale zalatuje zwietrzałym moczem. Nie przeszkadza to jednak roślinności, która bujnie porasta torowisko.
Parkująca na uboczu drezynka PLK.
Tup, tup...
Taki gość na moim trawniku...
...a właściwie to nie gość, a mieszkaniec. Co wyjdę w nocy pod dom, to jeża znajdę.
Obłędny zapach.
Naprawdę.
Zresztą nie tylko mnie przyciągnął.
Bo motyli rój.
Ogrom Rusałek Wierzbowców.
Dzięki upałom każdy zachód słońca jest spektakularny.
Ktoś wraca Ryanairem do domu...
Ale ledwie widoczny klucz żurawi leci gdzieś na nocleg.
Chmurki dają spektakularne obrazy.
No, straszą i straszą...
Po upalnym dniu, wieczorem było przyjemnie.
Pachniało latem i smażeniem. Taki wstęp do wakacji nad Bałtykiem;-)
Tłumu jakiegoś wieczorkiem nie było, a to najlepsza pora na posiedzenie na rynku, gdzie na co dzień niewiele się dzieje.
Semafory kształtowe jeszcze stoją.
SA105 jeszcze jeździ. W środku panują mało ciekawe zapachy, za każdym razem jak jadę tym wynalazkiem, to albo śmierdzi spalinami, albo szczynami z zapchanej toalety. Tak nas traktują w samorządowej stolycy - nasze połączenia obsługuje najgorszy tabor...
Stacja pachnie kreozotem, a budynek stacyjny środkami czystości, a przejście podziemne... no cóż, może nie tak jak dawnej, ale zalatuje zwietrzałym moczem. Nie przeszkadza to jednak roślinności, która bujnie porasta torowisko.
Parkująca na uboczu drezynka PLK.
Tup, tup...
Taki gość na moim trawniku...
...a właściwie to nie gość, a mieszkaniec. Co wyjdę w nocy pod dom, to jeża znajdę.
Obłędny zapach.
Zresztą nie tylko mnie przyciągnął.
Bo motyli rój.
Ogrom Rusałek Wierzbowców.
Ktoś wraca Ryanairem do domu...
Ale ledwie widoczny klucz żurawi leci gdzieś na nocleg.
Chmurki dają spektakularne obrazy.
No, straszą i straszą...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)