niedziela, 30 kwietnia 2017

Przyszła góra do Mahometa.

Wieża Bramy Dolnej straszy swą samotnością.


A tak to miejsce wyglądało 14 listopada 2009 r.


Burza zieleni - zdjęcie wykonałem swoim pierwszym aparatem cyfrowym 22 sierpnia 2003 r.


W 2006 r. zaczęto jednak usuwać mniejsze drzewa, jak również zmurszałe i niekonserwowane drewniane rzeźby...


No ale oto właśnie pojawiły się nowe nasadzenia.


Hmm, ktoś zastanawiał się w ogóle nad koncepcją tych nasadzeń? Bo mnie się wydaje, że drzewa są za blisko siebie.


To chyba najstarsze drzewo, które ostało się na skwerze przy R. Traugutta.


W związku z majowymi świętami na wielu budynkach zawisły narodowe flagi.


Za to największe flagi pojawiły się na fasadzie ratusza.


Świąteczny wystrój centrum kontrastuje z rzeczywistością odleglejszych od centrum rejonów.


Wokół dzwonów składowane są wielkogabarytowe śmieci...


...które dzieci z Witosa wykorzystują do zabaw.



Choć mają daleko do centrum, to owo centrum przyszło do nich - mogą na rolkach pojeździć po zdemontowanych z deptaka płytach. Niestety także tu dotarł "polski drwal" i dla "świętego spokoju" wycięto wiele zdrowych drzew...

sobota, 29 kwietnia 2017

Towary z kolonii i fajki.

Mistrz lub mistrzyni parkowania przestawiła nieco znak przy Czarnej Dróżce...


A w pobliżu można natknąć się na takie cuda, jak stary kineskop i inne śmieci.


Tradycją staje się, że foodtrucki stają przy Spółdzielni Mleczarskiej. Ten wyglądał naprawdę zachęcająco.
 

Za to, za takie parkowanie powinien być nie karny ku...as, ale mandat!


Luksusy przy południowej części ul. Czereśniowej - nowa nawierzchnia i stylowe lampy.



No i skręt w króciutka ul. Orzechową z której można wyjechać wprost na Zielonogórską.


Nie pamiętam, czy już to było, ale mimo wszytko warto utrwalić, bo napis wciąż istnieje - towary kolonialne i tytoniowe...


A oto i budynek przy ul. S. Staszica, gdzie można zobaczyć ten napis.


czwartek, 27 kwietnia 2017

Zalety chłodnego kwietnia.

Plecie, ach przeplata ten kwiecień. W sumie powtórka z zeszłego roku... No ale dzięki temu dość często światło słoneczne pięknie od czasu do czasu rozjaśnia miasto.



Przyroda nie przejmuje się zbytnio niskimi temperaturami:-)


W Urzędzie Miejskim jeszcze wielkanocny klimat.


Tak jak i pod nim. Telemann gra wciąż przy palmie.


Zmiany, zmiany. Nowa nazwa żarskiej wyższej uczelni - już bez "Humanistyczna", za to patron pozostał, a i logo niewiele się zmieniło.


Dawny biurowiec PZU został ogrodzony.


Tak jak plac obok niego, który został zamieniony na płatny parking.


Za to taka bryka zapakowała niezabezpieczona!  W takim stanie toż to unikat, no chyba, że Chińczyki, jak to oni produkują współczesne podróby...


A propos podrób, kiedyś Atlas reklamował się sztucznymi bocianami, wielu ludzi miało i wciąż ma takie udawane ptaki. Tymczasem u mojego sąsiada... spaceruje po trawniku prawdziwy bocian.


25 kwietnia odbyła się w Pietrzykowie ciekawa konferencja ph. "Łużyce - nasze dziedzictwo kulturowe", która kończyła projekt pn. "Bieniów-Rietschen-Sagar - razem chronimy dziedzictwo kulturowe na pograniczu polsko-niemieckim" realizowany przez Fundację Natura Polska z Lubomyśla oraz partnerów: Förderverein "Schrotholzhäuser Erlichthof" i Museum Sagar e.V.


Wielkie wrażenie zrobiła Sylvia Panoscha z  Centrum Kultury Serbo-Łużyckiej w Slepo/Schleife, która zaprezentowała wystąpienie zatytułowane: "Łużyckie zwyczaje i obyczaje, stroje ludowe, tradycje Regionu Schleife" ubrana w strój ludowy.


Nowa nawierzchnia drogi z Lipinek Łużyckich do Żar w  końcu poprawiona. Wielka szkoda, że nie poprawiono profilu zakrętu przed Sieniawą (od strony Lipinek), bo długa prosta z miarę równym asfaltem zachęca do szybkiej jazdy. Ale generalnie trzeba będzie tu uważać, bo ta modernizacja, przynajmniej na początku może przyczynić się do groźnych sytuacji, właśnie ze względu na zachętę do przyspieszania, co zostało naukowo udowodnione - każde poszerzenie drogi o 20 cm powoduje wzrost średniej prędkości pojazdów o 5 km/h, a tu dodano całkiem szerokie (jak na polskie warunki) pobocze...


Ależ wykwintna nazwa. Aż się łezka w oku kręci z sentymentu;-) 


Wciąż brak pomysłu na zagospodarowanie dwóch nieczynnych wież ciśnień. Są w niezłym stanie technicznym, ale możnaby je w końcu ciekawie wykorzystać. Zwłaszcza ta na Targowisku Miejskim ma ogromy potencjał...


Już na blogu była elektrownia z Jänschwalde, a  teraz nieco bliżej ten 4. największy truciciel w Europie, którego doskonale widać z naszego miasta...


czwartek, 20 kwietnia 2017

Za zakrętem stali...

O proszę Tesla S na warszawskich blachach w naszym mieście! Od jakiegoś czasu jeździ po mieście BMW i3, no ale jego można w domu ładować z Wallboxa, podczas gdy najbliższy supercharger dla Tesli jest w Kostomłotach, lub w Berlinie. Trochę daleko, tymczasem ładowanie z gniazda „siłowego” trwa ponad 8h, a ze zwykłego do 30h.


Pamiętacie?

Staną sobie gdzieś w szuwarach, w płocie dziura, jakaś szpara,
Licznik już notuje, wszystko rejestruje,
Wszystkie przekroczenia, czeka na ''jelenia''.

Oto ulubiony sport naszej dzielnej drogówki w ostatnim czasie.


Wlepianie kilkusetzłotowych mandatów za niezatrzymanie na sygnalizatorze z zieloną strzałką przed skrętem w prawo, jadąc od ul. Artylerzystów w Ułańską (żeby była jasność, ja nie dostałem). Ot cały nonsens naszego kodeksu drogowego i paradoks działania policji. Nonsens jest tym większy, że w tym miejscu, gdy zapala się zielona strzałka, piesi mają zawsze czerwone światło (co innego na skrzyżowaniu Artylerzystów z Legionistów i Przeładunkową, ale tam nie ma tak wygodnej zatoczki do zatrzymywania winnych...).
Ładnych parę lat temu polikwidowano tabliczki z zieloną strzałką, które pozwalały na warunkowy skręt w prawo (z obowiązkowym i niegdyś wręcz odruchowym zatrzymaniem się przed skrętem). Dawniej każdy, chcąc nie chcąc, musiał się zatrzymać przed skrętem, by sprawdzić, czy nie doprowadzi do kolizji lub potrącenia pieszego.
Ale nie, u nas pod hasłem "poprawy bezpieczeństwa" zlikwidowano permanentną "zieloną strzałkę", choć takie rozwiązanie bez przeszkód funkcjonuje w w Niemczech! Czy tam jest mniej bezpiecznie na drogach niż u nas? (pytanie retoryczne). Za to dzięki istniejącemu w polskim kodeksie drogowym rozwiązaniu, policja może wykazać się w statystyce, ale nie poprawy bezpieczeństwa ruchu, lecz wysokości wręczonych mandatów...


Za to policja, ani Straż Miejska nie potrafiła upilnować baranków i króliczków z miejskich rond. Ostały się jeno jaja.


Wbrew arktycznym temperaturom, drzewa kwitną wspaniale, a i słonko często wychodzi zza chmur.


Słonko odsłania też ślady poniemieckich napisów reklamowych.


O proszę - od miesiąca podobno wiosna a o 10.35  jedynie trzy stopnie na plusie. Z kolei układ kontroli trakcji wyświetla i dźwięczy dawno nie widzianym komunikatem o możliwym oblodzeniu. Ale i tak nie mamy co narzekać, bo jeszcze bardziej na południe zasypało śniegiem.

W objęciach zieleni - część druga.

Sklep "Krystynka" w Olszyńcu, czyli jak połączyć urok PRL z sznytem epoki "budowania kapitalizmu";-)


Zapuszczony pałac w Olszyńcu, na szczęście nie w ruinie.


A w przypałacowym parku...


Płynie sobie uroczo zakrzywiona rzeczka. Bieg jej koryta, to pewnie sprawka architekta krajobrazu, którego część oryginalnych nasadzeń jeszcze się zachowała.


Natomiast w coraz gorszym stanie zachowania jest pobliski cmentarz.





Najfajniejszy jest oczywiście grobowiec rodziny Zehe. Carl Zehe był właścicielem ziemskim w Żarach, Żaganiu (na jego terenie np. powstały zakłady włókiennicze Mos. Loew Beer, gdzie po wonie był Polar/Zamex) i okolicy a nadto prowadził w Żarach destylarnię mocnych trunków. Jeden z jego żarskich domów znajdował się przy Podwalu, tam gdzie dziś stoi Computernet.











Linia kolejowa nr 275 Żagań - Bieniów.



Eh, pomyśleć, że linia Bieniów - Żagań była kiedyś dwutorowa, a przy niej stał dworzec Olszyniec...


Przy torach natknąłem się na poszukiwacza skarbów z wykrywaczem metali, który grzebał w miejscu dawnego dworca.


A jednak nie wszystkie kanały są zapomniane i zapuszczone.


Ba powstają nawet nowe stawy.


Fajna samotna stodoła w dawnym "Olszyńcu Dolnym" - świadectwo po gospodarstwie, których było niegdyś znacznie więcej w tej okolicy.


Przydrożny krzyż przy tzw. ul. Żagańskiej w Złotniku, a za nią przykład zachowanego budownictwa szachulcowego.


Mimo chłodu, a może właśnie z jego powodu - "napływu chłodnych polarno - morskich mas powietrza", jak powiedzieliby w meteorologowie w TV, na niebie pojawiły się lekkie maszyny sportowe.


Dzieje się przy średniowiecznej ruinie kościoła w Złotniku.




Hmmm, to były bardzo urokliwe ruiny.



Głaz przy dębie w Lubomyślu. Zapewne nieprzypadkowo - "dąb pokoju", czy "dąb Lutra"?


Zachowane najstarsze popegeerowskie zabudowania z licznymi śladami po kulach karabinowych.


Kościół, a właściwie kaplica w Lubomyślu.


Nieźle zachowana część starego płotu.



Coraz więcej widać w okolicy takich prywatnych masztów z narodowymi flagami. Fajnie, że nie wstydzimy się manifestować swojego patriotyzmu.


Widoczek na chmurki z drogi na Żary.


Chmurki? A oto wytwórnia chmurek;-)


A to co, za wysypisko gruzu? Podobno w Kadłubii mają zacząć budowę kopalni miedzi. Czyżby jej początek?;-)


Sporo dużych eratyków można znaleźć na polach.


No i na koniec chłodnej rowerowej przejażdżki w drugi dzień Świąt - panorama Żar z pola w Kadłubii.