czwartek, 29 czerwca 2017

Usychaj za nasze pieniądze.

Na dachu nowego janbudowskiego bloku przy Zwycięzców zatknięta została wiecha.


Ciągle nie mogę pojąć, dlaczego nikt nie rozmawia z GDDKiA w sprawie budowy prawoskrętu w ślepy dziś odcinek Serbskiej (zaznaczony strzałką). Przecież taki skrót znacznie rozładowałby ruch ciężarówek z drewnem do Swiss Krono na przeciążonym rondzie Żarskich Saperów.


Rozpoczęła się przebudowa ul. S. Moniuszki.


No niby pogoda wydaje się idealna do takich prac.


Front robót szeroki.

Ciekawe, czy termin prac zostanie dotrzymany. Pytanie retoryczne. A może tym razem się mylę i np. pogoda nie pokrzyżuje planów wykonawcy?


Ciekawe, czy ostaną się sadzone 40 lat temu w ramach soboty czynu partyjnego topole. 


Tu ma być nowe rondo. Według mnie powinno nazywać się Rondem Trzebielskim (bo też ulica S. Moniuszki była kiedyś ulicą trzebielską i warto podkreślić nasze wielowiekowe związki z tą miejscowością).


A na al. JP II wypadek z udziałem rowerzystki. Wielu zmotoryzowanych nie pamięta kompletnie o konieczności ustąpienia pierwszeństwa rowerzyście na drodze rowerowej/przejeździe rowerowym.


Może warto dodatkowo oznakować miejsca krzyżowania się ruchu rowerowego i samochodowego?


Ot, nasz Budżet Obywatelski w działaniu...


Były oklaski i głaski. Ordery przypięte, a teraz niech zdycha...


No i przynajmniej rozwiąże się problem głupio nasadzonych drzewek obok stojaków na rower. Tylko dlaczego na te usychające rośliny wydano publiczne pieniądze?


Tak samo, dlaczego nikt nie pomyślał o tym jakie będzie miało konsekwencje połączenie dwóch nawierzchni - z elastycznego tworzywa i żwirowej. Na pewno nie jest to dobre rozwiązanie, ani dla trwałości tej pierwszej, ani bezpieczeństwa bawiących się dzieci.


O! Kolejny "dzbanuszek" w ogródku (kilka takich podobnych można w mieście znaleźć)


Sporo na Kunicach przykładów fajnej architektury przemysłowej i zieleni. 


Ale też sporo jest tu do zrobienia. Wstydem jest od lat nienaprawiony wiadukt przy Westerplatte, jak i żwirowa nawierzchnia ulicy Łąkowej. A przecież w blokach mieszka sporo osób.


No tak pogoda zaczyna wariować, nie dziwota, że łatwo o zasłabnięcie. 


Proszę oto jak zieleń potrafi dzielnie walczyć z cywilizacją.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Czad w pałacu.

Intensywna był ta sobota 24 czerwca. Na początek trochę ognia.


Zapalił się samochód na skrzyżowaniu H. Wieniawskiego/S. Moniuszki/Lotników. Ot tyle są warte te samochodowe gaśnice. Mimo, że właściciel i inni kierowcy zużyli trzy i tak pożar musiała gasić Straż Pożarna. Ile jeszcze będzie obowiązywał ten bezsensowny nakaz wożenia ze sobą niepotrzebnego balastu, czyli gaśnic samochodowych?


"Niemiecka jakość" Kebabu. ROTFL:-)))


Ładnie wygląda dziedziniec naszego muzeum.


W sobotę 24 czerwca rozpoczął się w naszym mieście CZAK Kresowy, czyli zjazd krajoznawców PTTK z całego kraju.


Tego samego dnia odbyła się po raz pierwszy "Noc kościołów" w kościele NSPJ (farze) - najpierw wystąpienia trzech prelegentów: historyka, specjalisty konserwatora zabytków i profesora historii sztuki.


Wspaniała kaplica Promniców zachwyca swym barokowym przepychem.


To powinna być wizytówka miasta na miarę (i rozmiary) Kaplicy Zygmuntowskiej. Niestety tak nie jest...


Bo jej stan jest coraz gorszy:-(((



Za to tłum zebrał się by oglądać późnoromańskie polichromie, które odkryto w najstarszej części fary.


Ksiądz proboszcz parafii NSPJ ks. Krzysztof Kwaśnik w otoczeniu Wojewódzkiej Konserwator Zabytków Barbary Bielenis - Kopeć. Widząc, to co już zdołał zrobić proboszcz  i zważywszy na jego zapał należy mieć nadzieję, że odnowione skarby naszej fary zostaną udostępnione szerszemu gronu.


Konserwator opowiada o odkrytych freskach i sposobie konserwacji.


Pozostałe romańskie relikty czekają na zabezpieczenie.


No i stało się...


24 czerwca - pierwszy z koncertów na dziedzińcu pałacu.


Po drodze na dziedziniec można było zobaczyć trochę porzuconych detali.


Na dziedzińcu tłok. W kadr załapał się inicjator koncertu, czyli naczelnik Ireneusz Brzeziński (i wiceburmistrz Olaf Napiórkowski)


Mimo limitowanych wejściówek, to nie udało mi się znaleźć miejsca siedzącego, ale nie tylko mi.


Szczerze mówiąc, dla mnie koncert zaczął się zgrzytaniem zębami. Własnymi. Nie mogłem słychać przedstawiciela właścicieli i tych bzdetów o "wspólnym marzeniu". Qurna! Mieliście 13 lat by to marzenie zacząć realizować na prawdę...


Światła robiły interesującą atmosferę.


Wystąpił zespół Filharmonii Zielonogórskiej. Miło, przyjemnie, ale bez szału.


Niestety niezasłonięte puste otwory po oknach skutecznie psuły akustykę.



Na dziedzińcu można było też zobaczyć, że także część wyposażenia zamontowanego przez obecnych właścicieli zdążono ukraść, jak choćby część rynien...


Mimo wszystko cieszę się niezmiernie, że mogłem posłuchać muzyki Telemanna i innych mistrzów baroku w naszym pałacu.


Niestety choroba i inne obowiązki sprawiły, że nie doczekałem do końca.


No ale jak mówiłem, jakoś muzycy Filharmonii Zielonogórskiej mnie nie zachwycili (może po prostu się rozpuściłem odwiedzając dość często Operę Wrocławską i NFM?).


Spojrzenie na oświetloną fasadę główną.




Aaaa, było jeszcze coś, co mnie irytowało. Brzęczący dron. No ja wiem, że wydarzenie historyczne, ale można by użyć znacznie mniej hałaśliwej maszyny.



Eh, odbudowany pałac... marzenie, każdego żaranina i tu się zgadzam z panią Burmistrz.


Rzadki widok - pełny przed północą parking w miejscu dawnej ujeżdżalni.