W Dzień Czystego Powietrza, czyli 14 listopada 2023 r. społeczna inicjatywa, czyli stowarzyszenie Czyste Powietrze zorganizowało w Marszowie debatę obywatelską w sprawie spalarni śmieci. Zaproszenia zostały wysłane do 15 gmin - udziałowców Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Marszowie. O pardon, dziś to się nazywa Łużyckie Centrum Recyklingu. Niestety ludzie wybrani w wyborach lokalnych do sprawowania władzy w naszym imieniu... zignorowali zaproszenie. ŁCR w ogóle przed debatą zamieścił płatne ogłoszenie o bulwersującej treści w lokalnym tygodniku deprecjonujące działania społeczników. Najlepsze było stwierdzenie, jakoby byli skłoni do debaty. Jednak na obywatelską debatę nie przyszli...
Żarska codzienność uchwycona tym co pod ręką - głównie telefonem, a tylko czasem czymś lepszym.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZZO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZZO. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 14 listopada 2023
Jak waaadza olewa obywateli.
Na spotkanie przybył radny Sejmiku Wojewódzkiego Sławomir Kowal z Żagania.
Debatę poprowadził Krzysztof Prucnal, który miał czuwać nad możliwością wypowiedzenia się przeciwników i zwolenników spalarni. Wobec nieprzybycia przedstawicieli ŁCR i samorządów teoretycznie miał ułatwione zadanie. W praktyce niełatwo było zapanować nad emocjami zebranych. Może właśnie tego obawiali się lokalni politycy? Że zobaczą gniew społeczeństwa?
Niezwykle merytoryczne wystąpienie profesora Macieja Oziębłowskiego z Wrocławia.
Zwrócił uwagę, że nie jesteśmy obecnie w stanie stwierdzić jaka jest faktycznie szkodliwość substancji powstających w wyniku spalania odpadów.
Zaznaczył, że nie należy powielać dawnych błędów i zwrócił uwagę, że obecnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie nie buduje się żadnych spalarni. Natomiast działające spalanie w Berlinie, czy Wiedniu też spotkały się z protestami mieszkańców, którzy jednak nie byli stanie zblokować tych inwestycji.
Dziś Zachód zdał sobie sprawę, na podstawie badań z Pizy, Holandii czy Francji, ze znacznego wzrostu zachorowań na nowotwory w pobliżu spalarni.
Wpływ spalarni na zdrowie ludzi w dłuższej perspektywie jest szkodliwy. Łatwiej jest wyeliminować źródła niskiej emisji, niż wielkiego emitenta, który ma za sobą sztab prawników broniących jego interesów. Tylko społeczeństwo obywatelskie jest w stanie zablokować takie działania i zmienić sposób postępowania z odpadami.
Prelegent zaznaczył, że w całej sprawie nie chodzi o korzyści dla społeczeństwa, tylko za całą sprawa stoją prywatne biznesy, duże firmy i międzynarodowe korporacje.
Obecnie budowa nowych spalarni nie ma sensu, bo w Polsce jest ich wystarczająca ilość, tym bardziej, że zmienia się polityka UE wobec gospodarki odpadowej.
W przypadku spalarni następuje uspołecznienie kosztów, a prywatyzacja zysków. Często jako przykład wzorcowej spalarni podawana jest instalacja w Kopenhadze, natomiast Duńczycy chorują na nowotwory częściej niż Polacy i jest to naukowo potwierdzony fakt.
Na spotkanie przybyła też radna miejska Joanna Werstler - Wojtaszek i były wójt gminy Żary Wiesław Polit.
Świetlicę szczelnie wypełniła widownia.
Leszek Kędzior z inicjatywy Stop wrocławskiej spalarni przedstawił główne założenia rozporządzenia Parlamentu Europejskiego z 2020 r., które określa spalarnie jako instalacje wyrządzające poważne szkody środowiskowe.
Zwrócił uwagę, że we wniosku o wydanie decyzji środowiskowej ZZO Marszów napisał, że inwestycja wpisuje się w strategię gospodarki o obiegu zamkniętym. Zadał pytanie w jak to możliwe, skoro działalność spalarni jest sprzeczna z obecną polityką UE i PE?
W jego ocenie złożony raport jest nierzetelny w wielu miejscach. Wskazał na to, że UE przekazuje duże środki na alternatywne źródła pozyskiwania energii i nie ma sensu budowanie pod Żarami kolejnego emitora zanieczyszczeń, zwłaszcza że w Żarach już funkcjonuje zakład, który stanowi duże obciążenie dla jakości powietrza.
Mimo niskiej temperatury w świetlicy zebrani słuchali cierpliwie fachowych wypowiedzi.
Dr Jarosław Żugaj scharakteryzował politykę odpadową Unii Europejskiej, która zmierza do ograniczenia produkcji odpadów przez wprowadzenie jednorodnych opakowań (odejście od tych, które wykonane są z wielu materiałów, a co za tym idzie trudne w recyklingu), wprowadzenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów za wytwarzanie opakowań (ale jest ona w Polsce wprowadzana na bardzo niskim poziomie) – w Niemczech producentowi bardziej opłaca się pozyskać recyklat, niż płacić za wprowadzenie odpadów do obrotu. W Polsce zamiast iść tą drogą i osiągać założone przez UE poziomy recyklingu dąży się do rozwiązania problemu przez spalanie odpadów.
W kontekście unijnej polityki „Fit for 55” jeden 1 kW energii pozyskiwanej ze spalania odpadów wytwarza najwięcej CO2, ze względu na małą zawartość węgla. A zatem różne związki, których skład jest trudny do ustalenia ulatnia się do atmosfery. Dlatego z 1 t odpadów uzyskuje się znacznie mniej energii, niż z każdego innego paliwa.
Polityka UE zmierza do pozyskiwania energii w inny sposób np. dzięki biogazowniom, żeby zmniejszać emisję CO2, a nie zwiększać jego emisję.
Czyli obecna polityka UE zmierza w kierunku „zielonej energii”, a polityka odpadowa w kierunku minimalizowania wytwarzania energii z odpadów.
Natomiast zwolennicy spalarni idą w odwrotnym kierunku – wytwarzania energii z dużej ilości odpadów i tworzenia nowych źródeł emisji.
Według dr Żugaja lepiej jest zapłacić więcej za opakowanie, które jest łatwe w recyklingu, niż zapłacić za takie, za które należy zapłacić ze jego spalenie. Na tym polega gospodarka o obiegu zamkniętym, że opakowania można wykorzystywać wielokrotnie lub robić z nich recyklat. Plastik może w systemie recyklingu krążyć 7 razy, a papier 10 razy, natomiast zwolennicy spalarni chcieliby go spalić od razu. Ilość odpadów nie podlegających recyklingowi będzie systematycznie spadać, a już istniejąca ilość spalarni wystarcza do utylizacji śmieci obecnie, a tym bardziej będzie wystarczać w przyszłości. Wprowadzany system kaucyjny sprawi, że ubędzie 30% odpadów plastikowych. A zatem budowa spalani w Marszowie i innych miejscach jest bezsensowna, chyba że chodzi o inny cel o którym obywatele nie są informowani.
W trakcie debaty pojawił się jeszcze jeden problem ekologiczny w Gminie Żary, a mianowicie dołów z toksycznymi substancjami w Mirostowicach Dolnych. Giną w nich zwierzęta leśne i stanowią zagrożenie dla ludzi, ale od lat nic z tym nie zrobiono. Jednak wójta gminy Żary na debacie nie było...
Głos zabrał Sławomir Kowal, który zadeklarował pomoc w działaniach, które nie dopuszczą do realizacji przedsięwzięcia, które może stanowić poważne ryzyko dla mieszkańców Żagania i regionu.
Jedynym przedstawicielem udziałowców ŁCR był burmistrz odległego Gubina, czyli Bartłomiej Barczak. Zadeklarował, że będzie respektował wolę mieszkańców, którzy na tej debacie jasno opowiedzieli się przeciwko spalarni.
Były wójt gminy Żary, słusznie zauważył, że kiedyś nie było problemów z wydawaniem decyzji środowiskowych przez Gminę Żary w sprawach, gdzie gmina była udziałowcem (np. budowa ZZO, czy kanalizacji), więc dziwi go, dlaczego obecnie sprawa została przekazana do rozstrzygnięcia przez burmistrza z odległej Szprotawy.
Głos zabrała Joanna Werstler - Wojtaszek, wypowiedziała kilka gorzkich zdań na temat działalności radnych Sejmiku, którzy dopuścili do zapisów w Wojewódzkim Planie Zagospodarowania Odpadów, które pozwalają na budowę w Marszowie instalacji do spalania 40 tys. ton odpadów.
Jak słusznie zauważył Remigiusz Krajniak z Fundacji EkoLubusz - ilość odpadów niepodlegających recyklingowi w 15 gminach będących udziałowcami ŁCR, a nawet w dodatkowych 7, które obsługuje systematycznie spada. Także w żadnych dokumentach dotyczących gospodarki odpadami tworzonych przez gminy nie ma mowy o potrzebie budowy spalani. Dlatego realizacja tego przedsięwzięcia nie ma najmniejszego sensu dla mieszkańców i środowiska.
Debata trwała ponad trzy godziny. Watro było przyjść, posłuchać i podyskutować...
Szkoda, ze z tej możliwości nie skorzystali przedstawiciele ŁCR, które jest naszą własnością. Naszą - mieszkańców 15 gmin! Za to wydają nasze pieniądze na promocję spalarni w mediach! Do tego skandaliczne lekceważenie społeczeństwa przez wybranych w wyborach ludzi, który mają nas... TAK NAS! Reprezentować...
środa, 5 stycznia 2022
Smród - miód.
Ach, te wspaniałe tablice informacyjne na przystankach autobusowych... Jedyne, co się wyświetla to godzina. Kasa wydana z żarsko - żagańskiego ZIT, teraz znowu widziałem, że jakieś konsultacje... Ale patrząc na to, jak wydano dotychczasową kasę, to odechciewa się zabierać głos:-(
Ale tu nie mogłem milczeć. Uppps, dyskusja była na tyle zażarta i emocjonująca, że nie zauważyłem, iż jedyne zdjęcie, które zrobiłem, jest do niczego:-( A gdzie byłem? Ano w Marszowie, gdzie we wtorek 4 stycznia odbyło się spotkanie mieszkańców wsi i gminy z przedstawicielami ZZO Marszów oraz inwestora, który chce wybudować tu spalarnię odpadów...
Taaaak... zostaliśmy uraczeni materiałami i prezentacją, jakie to nowoczesne i bezpieczne rozwiązanie. Jak będą przestrzegane i monitorowane emisje zanieczyszczeń. Doprawdy?! Ten zakład, który widzę spod swojego domu, też spełnia podobno normy, a wiemy czym pachnie w mieście, oraz jakie to wrażenie, gdy po dłuższej nieobecności przyjeżdża się do Żar...
No cóż, ja doskonale w związku z tym rozumiem obawy... Że niby produkujemy coraz więcej śmieci (pytanie, a dlaczego? moja rodzina akurat stale redukuje ilość produkowanych odpadów...) więc coś z nimi trzeba robić. Niby frakcja RDF spalana w reżimie ekologicznym to minimalne ryzyko... Normalnie miód i orzeszki, a nie smród.
Ale zadałem pytanie, że skoro mieszkańcy mają obawy, to czemu nie wysyłać tego RDF do istniejących spalarni w Polsce?! ZZO Marszów ma idealną lokalizację - leży w bezpośredniej bliskości linii kolejowej nr 14, która kończy się w Łodzi Kaliskiej. Podczas spotkania mogłem się dowiedzieć, że spalarnie śmieci działają w wielkich polskich miastach, więc czemu nie wysyłać do nich tego całego RDF? Obecny na spotkaniu pan profesor odpowiedział, że oni mają takie obłożenie własnymi śmieciami, że nie przyjmą więcej śmieci.
No to zbudujcie spalarnię gdzie indziej! Tam gdzie nie ma takiego obciążenia ekologicznego jak u nas. Są przecież nawet w lubuskiem takie tereny, gdzie zaludnienie małe, wokół lasy, a w pobliżu tory kolejowe... Żaden problem rzucić okiem na mapę i wskazać idealną lokalizację. Zwykła bocznica w ZZO Marszów i ciach, cały RDF może tam pojechać za stosunkowo nieduże pieniądze, bo w takie cuda, że spalarnia śmieci w Marszowie będzie też zasilać sieć ciepłowniczą w Żaganiu to ja nie wierzę.
Obawiam się natomiast, że może się zdarzyć, iż po wybudowaniu zakładu okaże się nasz związek miedzygminny "produkuje za mało odpadów" (istniejące spalarnie działają naprawdę w wielkich miastach). I teraz, żeby działał musi spalać odpady importowane... no skąd?
niedziela, 29 kwietnia 2018
Trabant, czyli towarzysz podróży.
Cuda, cuda się dzieją w Łazie.
Grafiki, których nie powstydziłby się sam Salvdor Dali na przystanku autobusowym:-)
Wciąż można spotkać żurawie w naszej okolicy.
Ta parka wyraźnie miała się ku sobie
PLK ostro tnie.
Wycięto drzewa przy linii kolejowej Żary - Żagań.
Nasza Złota Struga jest naprawdę urocza.
Szkoda, że tak trudno tu dotrzeć.
Za to tu, do Jaszkowic zdecydowanie łatwiej.
Wiosenny widok brodu.
W sumie czyściutka jest Złota Struga i do tego całkiem wartka.
Spojrzenie na ZZO Marszów od tyłu.
A przy nim gęsto i równiutko sadzone świerki, dziś już tak się nie robi...
Stoi sobie od dawna w Marszowie, jeszcze ze starymi polskimi tablicami rejestracyjnymi.
Stary Opel Rekord.
Rdza go zżera, ale wydaje się jeszcze do uratowania.
A oto...
A po sąsiedzku... kwitną Trabanty;-)
Ich karoserii rdza się nie ima:-)
Grafiki, których nie powstydziłby się sam Salvdor Dali na przystanku autobusowym:-)
Incydent na ścieżce rowerowej na trasie do Kunic. Niby najbezpieczniejsze miejsce dla rowerzystów, ale... nikt w Starostwie nie spojrzał na projekt i nie powiedział - panie inżynierze! Tu jest zbyt wysoka skarpa, ktoś może z niej wpaść i uderzyć głową w przydrożne drzewo. Proszę ten odcinek przeprojektować!
Cóż, jak zwykle zabrakło wyobraźni tak projektantowi, jak i urzędnikowi. Gładka, asfaltowa nawierzchnia sprzyja rozwijaniu sporych prędkości, a jako że droga rowerowa nie jest regularnie czyszczona, zbiera się tu piasek. Teraz wystarczy połączenie prędkości i nagłego hamowania, by rowerzysta wyleciał z trasy w głęboki rów przy którym rosną drzewa... Tym razem skończyło się w miarę szczęśliwie, ale następnym razem jakiś rowerzysta może mieć mniej szczęścia...
Wciąż można spotkać żurawie w naszej okolicy.
Ta parka wyraźnie miała się ku sobie
PLK ostro tnie.
Wycięto drzewa przy linii kolejowej Żary - Żagań.
Nasza Złota Struga jest naprawdę urocza.
Szkoda, że tak trudno tu dotrzeć.
Za to tu, do Jaszkowic zdecydowanie łatwiej.
Wiosenny widok brodu.
W sumie czyściutka jest Złota Struga i do tego całkiem wartka.
Spojrzenie na ZZO Marszów od tyłu.
A przy nim gęsto i równiutko sadzone świerki, dziś już tak się nie robi...
Stoi sobie od dawna w Marszowie, jeszcze ze starymi polskimi tablicami rejestracyjnymi.
Stary Opel Rekord.
Rdza go zżera, ale wydaje się jeszcze do uratowania.
A oto...
A po sąsiedzku... kwitną Trabanty;-)
Ich karoserii rdza się nie ima:-)
piątek, 6 lutego 2015
Tempus fugit, czyli czas zap...
Człowiek się nie obejrzał a tu cały miesiąc nowego roku zleciał...
A propos mijającego czasu, to na rynku stanęła nowa wystawa prezentujące zdjęcia Żar z przełomu lat 50. i 60. XX w.
Pielęgnacja zieleni po żarsku - najpierw nic się przez lata nie robi, a potem następuje masakra piłą łańcuchową. Przy okazji zabezpieczenie prac według standardów III świata...
Trzecim światem jesteśmy też dla szwajcarskiego kapitału i zielonogórskiej kadry kierowniczej firmy, która według zielonogórskiego WIOŚ nie jest odpowiedzialna za przekraczanie norm emisji pyłu a winni są tylko mieszkańcy tego bantustanu, którzy palą śmieciami w piecach i jeżdżą rozklekotanymi gratami...
Za to nowoczesnością powiało w Marszowie (swoją drogą, ciągle będę powtarzał, że to niefortunne określenie, bo stąd zdecydowanie bliżej do nieistniejącej wsi Jaszkowice)
Z końcem stycznia w końcu otwarto Zakład Zagospodarowania Odpadów. Wiele, wiele lat to trwało, a kolejni prezesi Łużyckiego Związku Gmin inkasowali duże wynagrodzenia. No ale w końcu zakład powstał, tempo od momentu wbicia pierwszej łopaty naprawdę niezłe, pytanie jednak wciąż pozostaje, co przez niemal dekadę robili wcześniejsi szefowie ŁZG...
Droga powrotna z ZZO malowniczo się wije pośród brzóz.
Powstaje jednak druga Czerwona Torebka. Dobrze, że ten plac przy Lotników w końcu doczeka się zagospodarowania (aż dziw, że ten tak atrakcyjny handlowo teren stal tyle lat pusty), ale szkoda, że nie powstaną tu klasyczne kamienice, co dodało by tej dawnej robotniczej ulicy stylu.
Napadało i trzma.
Od dłuższego czasu przy mleczarni parkuje mobilny telebim.
Ford Mustang to nieczęsty gość na żarskich ulicach, ale...
Przyjrzyjmy się bliżej... Hmmm, naklejka z rybką, nawet zabawna, ale patrzmy dalej
1.5 GLE?! Ma gość fantazję (i sympatię do Polonezów):-)))
A propos mijającego czasu, to na rynku stanęła nowa wystawa prezentujące zdjęcia Żar z przełomu lat 50. i 60. XX w.
Pielęgnacja zieleni po żarsku - najpierw nic się przez lata nie robi, a potem następuje masakra piłą łańcuchową. Przy okazji zabezpieczenie prac według standardów III świata...
Trzecim światem jesteśmy też dla szwajcarskiego kapitału i zielonogórskiej kadry kierowniczej firmy, która według zielonogórskiego WIOŚ nie jest odpowiedzialna za przekraczanie norm emisji pyłu a winni są tylko mieszkańcy tego bantustanu, którzy palą śmieciami w piecach i jeżdżą rozklekotanymi gratami...
Za to nowoczesnością powiało w Marszowie (swoją drogą, ciągle będę powtarzał, że to niefortunne określenie, bo stąd zdecydowanie bliżej do nieistniejącej wsi Jaszkowice)
Z końcem stycznia w końcu otwarto Zakład Zagospodarowania Odpadów. Wiele, wiele lat to trwało, a kolejni prezesi Łużyckiego Związku Gmin inkasowali duże wynagrodzenia. No ale w końcu zakład powstał, tempo od momentu wbicia pierwszej łopaty naprawdę niezłe, pytanie jednak wciąż pozostaje, co przez niemal dekadę robili wcześniejsi szefowie ŁZG...
Droga powrotna z ZZO malowniczo się wije pośród brzóz.
Powstaje jednak druga Czerwona Torebka. Dobrze, że ten plac przy Lotników w końcu doczeka się zagospodarowania (aż dziw, że ten tak atrakcyjny handlowo teren stal tyle lat pusty), ale szkoda, że nie powstaną tu klasyczne kamienice, co dodało by tej dawnej robotniczej ulicy stylu.
Napadało i trzma.
Od dłuższego czasu przy mleczarni parkuje mobilny telebim.
Ford Mustang to nieczęsty gość na żarskich ulicach, ale...
Przyjrzyjmy się bliżej... Hmmm, naklejka z rybką, nawet zabawna, ale patrzmy dalej
1.5 GLE?! Ma gość fantazję (i sympatię do Polonezów):-)))
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)