Kiedyś w naszym mieście stawiano pomniki i upamiętniano ludzi, którzy: 1) stąd pochodzili i odegrali ważną rolę w lokalnej społeczności; 2) postaciom ważnym dla tożsamości narodowej i państwowej (rzadziej). Jeśli czyniono wyjątki, to zawsze w nawiązaniu do tradycji regionalnej. Oto głaz na jednym z licznych wzgórz Zielonego Lasu: widoczny napis: Vollmers Hohe. O kogo chodzi? Mianowicie o Adolpha Friedicha Vollmera z Hamburga, słynnego malarza krajobrazu z XIX w. No, ale jaki ma to związek z naszą małą ojczyzną? Otóż jest, mianowicie należał on do tej samej generacji hamburskich malarzy realistów i studiował razem z Christianem Morgensternem, który był ojcem pisarza - Christiana Otto Josefa Wolfganga Morgensterna. Ów uczył się w żarskim gimnazjum, a po wyjeździe z miasta utrzymywał kontakt z lokalną społecznością z czego mieszkańcy Sorau byli bardzo dumni, bo też Christian Morgenstern (młodszy) był i jest niezwykle popularny w Niemczech.
Po raz kolejny do naszego miasta zawitał wyścig Bałtyk - Karkonosze Tour.
Tym razem wyścig nie finiszował, ani nie startował w naszym mieście.
Zrobiono tylko lotną premię.
A oto jak dziś w Żarach tworzy się miejsca pamięci. Ciekawie skomentował to na forum gazeta.pl internauta lizun9:
Żarskie kręgi patriotyczne w odpowiedzi na ukraińską modę na
nacjonalizm, wydziergały kolejne miejsce pamięci. Jako, że nie jest
przyjęte fundowanie tablic przeciwko czemuś - w tym wypadku przeciwko
dzikusom, którzy za pomocą wideł i siekier uprawiali inżynierię
społeczną - upamiętniono wszystkich tych, którzy na Ukrainie zachowali
się normalnie (...)
Litościwym
milczeniem pominę politykę II RP wobec mniejszości, która była zarzewiem
konfliktów na Kresach.
W związku z tym, że na trawniku parafii Józefa Oblubieńca brakuje już widać miejsca na te patriotyczne krasnale, tablicę zamontowano na zabytkowym murze miejskim. I tak miejsce płaskorzeźby, którą ktoś kiedyś uznał za przejaw niemieckiego militaryzmu, zajęło świadectwo polskiej narodowej schizofrenii.
Choć jesteśmy w zjednoczonej Europie, która wyrosła na poszanowaniu treści uniwersalnych, wolnych od nacjonalistycznych podtekstów, na gruncie lokalnym nadal wolimy uprawiać pamięć wybiórczą.
W związku z tym, że na trawniku parafii Józefa Oblubieńca brakuje już widać miejsca na te patriotyczne krasnale, tablicę zamontowano na zabytkowym murze miejskim. I tak miejsce płaskorzeźby, którą ktoś kiedyś uznał za przejaw niemieckiego militaryzmu, zajęło świadectwo polskiej narodowej schizofrenii.
Choć jesteśmy w zjednoczonej Europie, która wyrosła na poszanowaniu treści uniwersalnych, wolnych od nacjonalistycznych podtekstów, na gruncie lokalnym nadal wolimy uprawiać pamięć wybiórczą.
i dalej:
Swoją drogą ciekaw jestem, czy poznamy kiedyś nazwisko tego, który
wydaje zgodę na te miejskie dekoracje wątpliwej urody. Mamy w ostatnim
czasie tablic i pomniczków od groma, głazów pamięci, legend, murali,
kotków, ptaszków, jeleni. I ta orgia upamiętniania stoi w rażącej
sprzeczności z nierozwiązywalnymi problemami żarskich zabytków i
obiektów, które zabytkami można by uczynić, gdyby nie ich postępująca
dewastacja, która odbywa się z błogosławieństwem urzędu miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz