No sensacja we wsi. Nawiedzili nas: były piłkarz, co z mozołem kleci zdania w języku polskim i babka z Tefałenu, co z białą rękawiczką szukała kiedyś kurzu a dziś uczy jak się prowadzi hotele, choć o jednym i drugim nie ma i nie miała pojęcia. No ale było głośno, bo to promocja sklepu i średnio udanego centrum handlowego w prowincjonalnym mieście. Wybaczcie, że nie ma zdjęć z tego "eventu", bo nie widziałem żadnego sensu czekać na Majdana i Rozenek, by... no właśnie co? Coś poczuć? Czegoś doświadczyć? Oni ani tuzy intelektu, ani giganci talentu, a ich sława wynika tylko z faktu, że ich nazwiska pojawiają się w tabloidach, których nie czytam.
Jeśli właściciel pola przy Zielonogórskiej będzie się zastanawiał późnym latem/jesienią skąd tak niskie plony kukurydzy, to mam dla niego wyjaśnienie.
Pole stało się miejscem off-roadowych doznań - tu motocyklista, ale też można też zobaczyć buraków w białym Punto I szalejących po polu.
Ostatnio sztuka graffiti ożyła w naszym mieście.
Widoczek podżarski - sina mgiełka, to sprawka bławatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz