W niedzielę 19 lipca przez miasto przeszło... no właśnie co? Mnie nie było wtedy w mieście a słyszałem już o trąbie powietrznej, huraganie, ścianie wody w każdym bądź razie świadkowie mówią o gwałtowności krótkiego (ok. 30 min.) niszczycielskiego ataku burzy. Ucierpiało wiele dachów, ale największe straty poniósł miejski drzewostan.
Najbardziej oberwał chyba Park Miejski.
Pobliska ul. 9 maja też nieźle poharatana.
Oczywiście żywioł także zahaczył o pl. Łużycki.
Teraz w całym mieście leżą sterty gałęzi.
Niestety upadający konar zniszczył jedną z figurek w fontannie.
Kolejne zniszczenia w parku między MBP a ŻDK. Niestety, ale teren ten niegdyś był podmokły, został osuszony jakieś 120 - 140 lat temu a grunt został wtórnie wzmocniony pod rezydencjonalne budynki. Sadzono tu dużo, dbano o wegetację ogrodowych nasadzeń, ale niestety drzewa są słabo ukorzenione. Co prawda teraz głównie posypały się gałęzie, ale to efekt zaniedbania pielęgnacji potężnych okazów drzew.
Piękne platany na rogu Ogrodowej i Wrocławskiej też ucierpiały.
To chyba koniec drzewek, które przy Pocztowej, które pojawiły się tu przed niemal 100 laty.
Połamało też drzewa przy Artylerzystów.
To co się stało powinno zmusić w końcu rządzących do dwóch rzeczy:
1. Stworzenia systemu pielęgnacji miejskiej zieleni z prawdziwego zdarzenia.
2. Reaktywacji systemu siSMS w celu stworzenia systemu wczesnego ostrzegania i koordynacji pomocy na wypadek sytuacji nadzwyczajnych (co jest jedną z funkcji tego systemu, który już kiedyś w naszym mieście działał).
Dziwny ten wiatr był podczas tej burzy, w jednym miejscu powykręcał i połamał drzewa, w innym połamał tylko gałęzie na drzewach, jeszcze w innych pozrywał dachy by w innych miejscach nie narobić żadnych szkód. Mnie się zdaje że to nie robota wiatru, a siłą tutaj mogła być fala bardzo niskiego ciśnienia nagle opuszczającego się ku ziemi, bo jak można wytłumaczyć złamane jak zapałki w połowie drzewa?
OdpowiedzUsuń