Jako rekonwalescent siedzący w domu, mam świetną okazję by lepiej przyglądać się życiu pary bocianów, które mieszkają po sąsiedzku.
Pan bocian przyleciał pod koniec marca i intensywnie zabrał się za remont gniazda, gdzieś po niemal dwóch tygodniach przyleciała, na gotowe ma się rozumieć, jego małżonka.
Para musiała stoczyć walkę z inną dwójką, która przyleciała później.
Samica siedziała w gnieździe, chroniąc prawdopodobnie złożone już jajka.
Samiec za to przeganiał w locie intruzów, którzy przysiedli na innym gnieździe. Jednak nie zagościli tu na dłużej, bo też gniazdo ciasnawe.
Pan bocian lubi przesiadywać na moim dachu.
Pani bocianowa wysiadując ogląda popisy pary F-16, które 11 maja robiły sporo hałasu nad miastem.
Wrażenia na niej nie robią przelatujące żurawie.
Ona wysiaduje, a on chodzi po polach polując i zbierając...
np. mięciutkie sianko.
Zostawiam im skoszoną trawę, by mogli sobie umościć gniazdko.
Patrz Stara, co przyniosłem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz