I od razu na DK27 natknąłem się na amerykański konwój wojskowy...
Myślałem, że przynajmniej na zielonogórskiej Trasie Północnej uda mi się wyprzedzić Amerykańców.
Nic z tego. Furgonetka Żandarmerii Wojskowej blokowała lewy pas... w sumie to zrozumiałe, skoro Amerykanie nie wiedzą, co to rondo...
Jechali ze średnią prędkością 50 km/h... widać to efekt ich wcześniejszych wypadków...
Zbliżamy się do Odry. Tu widać, jak długi był to konwój. No nie wiem, ale wydaje mi się, że Sowieci sprawniej poruszali się w konwojach - przed przejazdem na skrzyżowaniach rozstawiali się Гаишники (milicjanci drogówki) i pojazdy szybko przejeżdżały bez komplikacji. Fakt, że ruch kiedyś na drogach był inny, a ja pamiętam czasy po kilku spektakularnych wypadkach z udziałem z pojazdów PGWAR, więc z czasem dopracowano procedury. Jakby niegdyś nie było, to wydaje mi się, że ten konwój był po prostu za długi...
Pojazdy US Army to istna mozaika typów i kamuflaży.
Udało mi się ich wyprzedzić dopiero pod Sulechowem.
Amerykańskie pojazdy nie mają tablic rejestracyjnych...
A ich zewnętrzy wygląd budzi obawy o stan techniczny, a może to złudzenie. Ciekawe, czy sprawdzana jest przez polskie służby ich zdolność do poruszania się po naszych drogach... (pytanie retoryczne).
A na niebie Blackhawki.
Zdziwiło mnie jak głośne są to maszyny.
Te leciały z południowego zachodu na północny wschód. Do Powidza?
P.S. Zdążywszy załatwić sprawy w Poznaniu wracając spotkałem rzeczony konwój na A2 - na szczęście z naprzeciwka:-) Ciekawe, kto płaci za przejazd tą nietanią drogą takiej kolumny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz