poniedziałek, 14 października 2019

The day after...

Pamiętacie film katastroficzny "The day after" - o zagładzie nuklearnej? Dziś tak się czułem oglądając skutki pożaru hełmu zamkowej wieży...


Zadziwiające są okoliczności pożaru...


Wybuchł w chwili, gdy żaranie, albo emocjonowali się wieczorem wyborczym, albo meczem reprezentacji...


 Na wtorek przewidziano podpisanie aktu notarialnego, na mocy którego miasto miało przejąć zamek...


Mimo wszystko zniszczenia nie wydają się aż tak duże, jakby to wynikało z dramatycznych obrazów samego pożaru.


Ogień musiał zostać podłożony w pobliżu hełmu.


A że było to podpalenie, to chyba nie ma wątpliwości.


Tu nie było żadnej instalacji elektrycznej, nie były też prowadzone roboty remontowe, burzy też nie było...


 Upadający hełm zniszczył część dachu nad zachodnim skrzydłem zamku.



Jak płonęła katedra w Gorzowie, to transmisja była we wszystkich ogólnopolskich mediach. Pożar w Żarach przemknął bez większego echa w ogólnopolskiej TV...


Ogień był potężny, bo zasilany był cugiem od dołu.


Szczęście w nieszczęściu, że podpalacz, nie podłożył ognia u podstawy wieży.


Dzięki temu wydaje się, że murowana konstrukcja wieży nie ucierpiała zbytnio.


Odbudowa hełmu wieży nie będzie jakimś wielkim wyzwaniem, ale trzeba się do tego zabrać jak najszybciej.


Podczas pożaru dotkliwym problemem okazał się brak wozu bojowego straży pożarnej z odpowiednio długą drabiną... To był najwyższy budynek w mieście - 41,5 m







Przybyli urzędnicy.


Była wojewódzka konserwator zabytków.


Przybyli też w końcu właściciele.


Okropnie to wygląda.


To była ruina, ale kompletna wieża dodawała jej uroku.


Parę godzin przed pożarem zrobiłem to zdjęcie. Myślę sobie: "tyle mam zdjęć zamku i pałacu, po co mi kolejne?", ale potem sobie myślę "a, nie pogoda jest piękna, a nasz zamek dla mnie był zawsze najpiękniejszy, a co mi szkodzi, pstryknę fotkę".



Zresztą wieża z hełmem stała się symbolem miasta...


A tu znowu coś się dzieje w pobliżu.


Wieża przetrwała bombardowania, przetrwała wojnę...


Dziś dzwonili do mnie znajomi z kondolencjami, jakby odszedł mi ktoś bliski. Poniekąd tak się czuję...


"Day after" to też nazwa syndromu - "dzień po", czyli po ludzku kaca. Mam nadzieję, że ten potężny kac, który powinny mieć teraz służby konserwatorskie i miejskie ZMUSI ICH WSZYSTKICH DO DZIAŁANIA. NASZ ZAMEK W KOŃCU TRZEBA ODBUDOWAĆ!

1 komentarz:

  1. Z dachem na wieży to jednak był zamek, ale bez dachu zaczyna bardziej przypominać ruiny zamku.
    chciałabym wierzyć, że ogarną zabezpieczenie tego przed zimową słotą, ale nie w tym kraju...

    OdpowiedzUsuń