Trafostacja przy Podwalu, która nigdy nie grzeszyła urodą będąc szpetnym słupem, zmienia się.
Nasz żarski artysta - Janusz Zauściński tworzy na jej powierzchni malowidło.
Powstaje dzieło w stylu "antoszowskim" i w sumie fajnie się stało.
Remont S. Moniuszki przeciąga się. No fajnie, że Starostwo buduje parkingi, ale generalnie po co? O ile rozumiem argument o konieczności remontu tej arterii, to wolałbym konkretne poszerzenie tej ulicy, a o parkingi powinno się troszczyć się miasto wraz ze wspólnotami mieszkaniowymi.
No i po co się śpieszył? Na nic wyprzedzanie kolumny samochodów - i tak radiowóz na sygnale musiał odczekać swoje pod szlabanem... Przejazd kolejowy, przejazdem (szkoda, że nie powstał tu wiadukt nad torowiskiem, no ale droga powiatowa, a Starostwo ma ograniczone środki), ale właśnie ruch pojazdów uprzywilejowanych pokazuje, jak przy S. Moniuszki przydałoby się więcej szerokości jezdni. No ale mogę sobie ponarzekać, roboty zaplanowane, lub wykonane, a przepustowość jednej z głównych arterii komunikacyjnych miasta nie polepszy się o wiele (o ile w ogóle).
Sezon termoizolacji trwa - tu jakaś ważna narada.
Trwa także remont elewacji tej kamienicy, na której jeszcze widać spod warstwy odpadającego tynku, że została posadowiona na prawdopodobnie baaaaardzo starych fundamentach - część nadziemna jest wykonana z kamienia polnego. No cóż to jest Górne Przedmieście, którego historia jest nawet starsza niż miasta lokowanego (śródmieścia - Starego Miasta).
Rozpoczął się remont północnej części pl. Przyjaźni. Teraz krawężnik ma być niższy. Ale czemu nikt się nie zastanowił po co w ogóle on ma tu być? Na Zachodzie, ale także już w dużych polskich miastach na takich placach wytycza się pas ruchu za pomocą znaków poziomych (namalowanych pasów, lub tzw. żabek) i problem krawężników znika. Kierowcy nie muszą się bać o opony, zwieszenie i podwozie, a miasto naprawiać uszkodzonych krawężników. Mam wrażenie, że znowu do prac drogowych przystąpiono bez przemyślenia sprawy:-(
Pozostałości ponad 100-letniego kutego ogrodzenia (o które wciąż w naszym mieście się nie dba).
A na nim liczne ślimaki korzystające z wilgoci przyśpieszającej fermentację owoców.
A propos wilgoci. Grzybów w lasach nie brakuje, a ja nawet nie muszę chodzić, bo grzyby mam na trawniku pod domem.
Nasz Statoil wciąż nie przeobraził się do końca w Circle K.
Za to przeobraża się jeden z budynków Spółdzielni Mleczarskiej.
W wielu częściach miasta można odnaleźć krzewy chmielu.
Rozplenił się także w sąsiedztwie mojego domu.
Najpierw poczułem ten zapach.
To niemal zapomniany zapach spalin dwutakta.
Jechałem za pięknie odrestaurowaną WSK 125. Kiedyś obciach, a dziś piękny widok miło łechcący sentymentalną duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz