niedziela, 28 października 2018

Mądrość "lubuskiego ludu".

Mimo, że już trochę czasu minęło od wyborów, to w Olbrachtowie wisi wciąż taki banner z infantylnym wierszykiem:


Obok rozwiesił się, tak jak w każdym mieście, miasteczku, wsi, wioseczce kandydat owych "Bezpartyjnych" - jedyneczka, na jedyneczce, młodzieniec malowany lat 27, mieszkaniec Łagowa. Wybrany po raz pierwszy na radnego sejmiku przed czterema laty. Zawsze dba by być uśmiechnięty na każdym zdjęciu. O jego zasługach dla Żar i powiatu nie słyszałem. Nigdy go nie spotkałem w Żarach, ani w okolicy. O pardon, zaczął się pojawiać w Żarach na miesiąc przed wyborami. Wciskał się na każdą imprezę. Całował rączki, obiecywał emerytkom, przechodniom, lokalnym politykom, no i oczywiście cykał sobie fotki. Poznałem go przed paroma laty na sesji Sejmiku, gdy pchał się do zdjęcia z okazji dwóch naszych społecznych akcji kolejowych. Oczywiście o żadnej pomocy z jego strony dla naszych działań ani przed, ani po akcji nie słyszałem.


Jego facjat wsi w Żarach i okolicy więcej.


Jest na banerach.




Jest też na plakatach.


Od paru przedwyborczych tygodni miał też wyborcze reklamy we wszystkich lokalnych tygodnikach.


Wcisnął nawet swój roll-up do Brico Marche.


Ja wiem, ile kosztują prasowe reklamy, ja wiem ile kosztuje druk plakatów i banerów, czy zamówienie roll-upa. Wiem też, że limit wydatków na kampanię wynosił 6 384 zł na kandydata. Oczywiście limit jest "uelastyczniany", tzn. kwota rozkładana jest także na "słupy" na liście, czyli osoby, które nie prowadziły żadnej kampanii wyborczej. Mimo to jestem niezwykle ciekawy rozliczenia kosztów kampanii wyborczej tego komitetu... Tym bardziej, że pan Łukasz osiągnął wspaniały wynik wyborczy i na jego plecach z kilkukrotnie słabszym wynikiem wjechał do Sejmiku były burmistrz Żar. Już bezpartyjny oczywiście. Choć ja doskonale pamiętam jak przyjmowano go do PO...
Co do innych kandydatów PO, to z jedynki dostał się też były starosta, który jako burmistrz sprzedał nasz kompleks pałacowo-zamkowy aferzyście, co zapoczątkowało ciąg nieszczęśliwych zdarzeń trwających do dziś. Za czasów gdy był starostą zlikwidowano Młodzieżowy Dom Kultury, że nie wspomnę o finansowej ekwilibrystyce związanej z przekształceniem ZOZ w NZOZ. Widać nikt  już nie pamięta... A propos niepamięci. To puste obok miejsce na tablicy obok kolegów z Olbrachtowa zajmował jeszcze poprzedniego wieczora plakat kontrkandydatki na fotel wójta, ale przetrwał jeden dzień, nowych już nie widziałem... Nawet zdjęcia nie zdążyłem zrobić, tak szybko wszystkie zostały zerwane.


Za to kandydat PO wieszał się wszędzie, czy raczej wieszano go wszędzie, gdzie się dało. Tyle lat doświadczenia w polityce likwiduje wszelkie opory. Widać doskonale wie, że koniecznie trzeba wbić wyborcy do głowy swą facjatę. 


W czasie kampanii zdarzały się i takie ekscesy.


Ale nic to. Wyborcy wybrali. Wójt pozostał stary. W mieście to jeszcze sobie pokrzyczą czasem o jakości powietrza.


W gminie, można palić czym się chce - to nie mgła. To duszący dym z komina.


W mieście też po staremu.


Lampy palą się w słoneczne sobotnie późne popołudnie. Oczywiście, jak przyjedzie co do czego, to wytłumaczenie będzie to co zawsze, że trwały naprawy, że sprawdzano, które lampy działają (choć w tym słońcu jaskrawym można by nie zauważyć, że się świecą...)


Zakazy parkowania, jakieś reguły i zasady? A po co? Przykład płynie z góry. Politycznej góry...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz