sobota, 2 października 2021

Piachem po oczach.

 Śliczności żarskiego parku "zrewitalizowanego", za 7,5 mln.


Ze schodów, które powstały z betonowych prefabrykatów w miejscu dawnych tarasów winnych nikt praktycznie nie korzysta, nawet młodzież idąca na plenerowy melanż pod domek winiarski idzie obok.


Na szczycie wzgórza z gwinta ciągnęła flaszkę dziwucha lat ok. 16, która na mój widok mało się nie udławiła. Jej dwaj towarzysze też byli nieco zmieszani. Widać, młodzież nie zakłada, że popołudniami przebywa tu ktoś poza gówniarzerią. No nic, nie będę ich stresował, skoro nie zagląda tu Straż Miejska i nie peszy ich monitoring (hahaha, monitoring) to schodzę w dół innymi pięknymi schodkami. Prawda, że ślicznie? 


Z każdym uważnie stawianym krokiem, by nie skręcić sobie nogi w głębokich rowach wyrzeźbionych przez wodę, czuję te wydane miliony...


Dobra, zachciało mi się siusu. Przewijak w parkowej toalecie... zabryzgany kałem?


O piwerko można tu sobie obalić w spokoju...


Winne oczywiście jest społeczeństwo, a nie ktoś, kto zaprojektował, zatwierdził i odebrał absurdalną ścieżkę z piachu prowadzącą do kibelka. Z każdą wizytą chcąc nie chcąc przynosisz piach i robi się błoto. Ile ta automatyczna toaleta jeszcze wytrzyma, tym bardziej, że wydaje się, że nie jest za często sprzątana?


Na wygolonym Wzgórzu Schlagetera z przekrzywioną tabliczką ostrzegającą przed schodami siedzi i pije sobie kolejna grupka młodzieży.


Woda drąży kamień...


A co dopiero piach. Nie wróżę długowieczności tej nowej stawikowej fontannie, która zasysa wodę z piachem spływającym po każdym deszczu do sadzawki.


Antypisowski ruch oporu znowu nadaje. Centrum miasta...


Gdzieś ma szacunek dla miejskiego mienia, dzieci, czy turystów, którzy chcieli by przeczytać tablicę o historii czerwonego jelenia... 


Rozumiem, że każdy bezkarnie może sobie wieszać infantylne manifesty polityczne?


A kot z koszar paczy.


Nie widać końca prac przy Dziewina, a już tyle miesięcy temu w propagandowym filmiku odtrąbiono sukces...


Niewiele pozostało domów obrośniętych winobluszczem, a szkoda.


Bardzo lubię ten dom, jat taki śródziemnomorski i teutoński zarazem.


Za to niewiele już widać z murala za kolejne grube tysiące publicznych pieniędzy...


O! Gdzie się nie spojrzysz, tam paczkomat.


Gdzie się nie spojrzysz tam zasyfiały przystanek autobusowy - wyblakłe plakaty w gablocie, śmieci, brudny daszek, potłuczone szyby...

2 komentarze: