Wiosna panie sierżancie!
Dziś ze zdumieniem odkryłem, że pokazały się pokaźne pąki!
Czyżby to sprawka tej wyjątkowej daty?
No i tęcza!
Powietrzne tankowce. Tu widać holenderskiego Airbusa A330 MRTT operującego z portu lotniczego Kolonia/Bonn działającego na rzecz NATO (MMF). Swoją drogą, ta nowoczesna maszyna robiła sporo hałasu, ale z drugiej strony jak widać leciała dość nisko. Nówka sztuka - dostarczony Holendrom w listopadzie 2020 r.
Powietrze tankowce NATO krążą nad środkową Polską przelatując korytarzem nad naszym miastem. Tu widać amerykańskiego staruszka (sądząc po numerze seryjnym - zamówiony w roku budżetowym 1958) Boeinga KC-135R Stratotanker. Pierwszy lot wykonał 12 maja 1959 r. Dostarczony do USAF 3 czerwca tego roku. W listopadzie 1990 r. otrzymał nowe silniki CFM56 (od popularnego Boeinga 737 Classic), które zastąpiły przestarzałe, kopcące, a przede wszystkim paliwożerne 4 silniki Pratt & Whitney J57 (zasięg maszyny wzrósł po modernizacji, aż o 60%).
A polscy piloci trenują tankowanie w powietrzu... Hmmm, zawsze myślałem, że mamy Ministerstwo Obrony, a nie Ofensywy...
Do obrony przestrzeni powietrznej kraju raczej niepotrzebne jest dotankowywanie samolotów w locie, które stosuje się w dwóch przypadkach: 1. żeby wystartować z maksymalnym ładunkiem uzbrojenia - wtedy zabiera się niewiele paliwa, które uzupełnia się w powietrzu. 2. żeby wydłużyć zasięg samolotu do misji bojowej dalekiego zasięgu. Nasze F-16 mają standardowo jakieś 3 200 km zasięgu, czyli mogą spokojnie ze dwa razy oblecieć Polskę ze wschodu na zachód i dwa razy ze północy na południe w jednym locie. Z dodatkowymi zbiornikami paliwa pod skrzydłami ten zasięg wydłuża się dodatkowo o 1000 km, czyli samolot może patrolować przestrzeń powietrzną jakieś 5 - 6 godzin... A to nie wszystko, nasze F-16 mają jeszcze zbiorniki konforemne - zakładane na kadłub, więc mogą pozostawać w powietrzu jeszcze dłużej. Oby zatem to było jedynie prężenie muskułów przed Baćką i Władimirem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz