Miesiąc po pamiętnych koncertach, pałac znowu odżył.
Właściciele właśnie wystawili go na sprzedaż.
Ale póki co odbyło się tu zakończenie cyklu koncertów ph. Lato z Telemannem.
Parę detali rokokowej sztuki zdobniczej, które zachowały się w niezłym stanie.
O proszę pokaz barokowej bielizny damskiej.
Występ poznańskiej grupy prezentującej stroje i tańce był ciekawy, choć organizacyjnie daleko było do perfekcji.
Spojrzenie w smutne, puste oczodoły pałacu.
Tym razem wstęp nie był limitowany zaproszeniami. I bardzo dobrze.
Na tym zdjęciu widać wyraźnie, że w bryłę pałacu wkomponowano wcześniejsze pozostałości kaplicy zamkowej.
Pokaz tańców odbywał się także do muzyki G. P. Telemanna ma się rozumieć.
A po nim czas na atrakcje dla dzieci.
Najmłodsi malowali członków zespołu w strojach historycznych.
Z czasem rosła liczba widowni. Wszyscy czekali na "Ślub Telemanna", czyli inscenizację zaślubin Georga Philippa Telemanna i Amalie Louise Juliane Ebrelin, które odbyły się w zamkowej kaplicy 13 października 1709 r. Wkrótce po tym zdemontowano jej wyposażenie - ołtarz i ambonę kupili kuniczanie i do dzisiaj znajdują się w kościele pw. MBS na Kunicach, a ocalałe ściany dawnej kaplicy zamkowej wkomponowano w mury powstającego pałacu, gdzie powstała nowa kaplica, tym razem "pałacowa".
A ja tymczasem czmychnąłem za scenę by choć na chwilę popatrzeć na zakamarki pałacu.
Niestety nie znalazłem się w nielicznej grupce szczęśliwców, którzy mogli zwiedzać zamek.
No dobra, zamek widziałem już parę razy, więc nie rozdzieram szat, ale dziś widzę, że rozgrzebany pałac ma w sobie o wiele więcej smaczków, niż się wydaje.
Wspólne zdjęcie dzieci biorących udział w konkursie.
Eh, chciałoby się by te wrota były już na stałe otwarte dla mieszkańców i przybyszów...
Sprzedaż pałacu nowemu inwestorowi prywatnemu, to może być kolejna mina. Kupno przez miasto? Tak, ale za cenę sprzedaży przez syndyka + inflacja + koszty remontu dachu zamku poniesione przez obecnych właścicieli (bo za remont dachu pałacu zapłacił budżet państwa). Ale na coś takiego nie zgodzą się zapewne obecni właściciele. No to może w końcu partnerstwo prywatno - publiczne, którego boją się jak diabeł święconej wody samorządowcy, a co w przeszłości w Żarach zdawało egzamin (vide dawna sortownia śmieci na wysypisku - rozwiązanie dużo lepsze, niż rozwiązania obecnie prawnie funkcjonujące)?
p.s. Tym postem pobiłem liczbę ubiegłorocznych postów - 90. ten jest 91. w 2017 r. A zatem już jest rekord i tendencja pokazuje, że na koniec roku będzie grubo ponad 100. wpisów:-)