wtorek, 11 lipca 2017

Wyrok zapadł (?)

Po piątkowej burzy (7 lipca) pospadało trochę gałęzi. Pani Burmistrz na FB napisała:

"Drodzy Państwo,
długo nie trzeba było czekać. Na zdjęciach widok ul. Słowackiego po wczorajszej wichurze. Były protesty wątpliwych ekologów podgrzewane przez redaktorów gazet, podważające wyniki badań dendrologów. Wczoraj nie zjawili się i dziś nie widziałam ich pomagających mieszkańcom przy pracach. Protestujący przeciw wycince drzew też nie będą ponosić kosztów."

Oto zdjęcia, które wykonałem następnego dnia:



 Być może to ostatnie chwile by podziwiać wyjątkową w regionie aleję platanową.


Fakt, nawałnica potargała nieco niepielęgnowane na bieżąco drzewa.  


Niektóre rzeczywiście nadają się jedynie do wycięcia. Nie jest ich jednak wiele. Że są tacy dendrolodzy, którzy twierdzą, że kwalifikujących się do wycinki jest więcej? No cóż, popatrzmy na spór wokół Puszczy Białowieskiej, po jednej i drugiej stronie są też dendrolodzy, też z tytułami naukowymi, a jakże odmiennymi ocenami...


Ale wycinać całą aleję? Ja rozumiem, że mieszkańcy boją się spadających gałęzi i nie w smak im sprzątanie. Domyślam się, że jest jakaś aktywna grupa mieszkańców, która dąży do wycięcia uciążliwych według nich drzew, ale...

,

 Ale według mnie od lat problemem jest brak systemowej opieki nad zielenią w naszym mieście.


Drzewa regularnie pielęgnowane, nie będą stanowić zagrożenia dla mienia i ludzi.


Za to stanowią doskonałą barierę przed miejskimi zanieczyszczeniami. Dlatego platany tak chętnie były sadzone w miastach południa Europy. No właśnie. To gatunek, który słabo znosi nasz wschodnioeuropejski klimat, więc taka aleja to unikat.


Tu widać, że drzewa nie były w żaden sposób od lat pielęgnowane, a blizny po połamanych gałęziach same się zabliźniały przez lata. 


Ja rozumiem emocje i strach. Widok bezpośrednio po burzy był niezbyt przyjemny.


Ale warto pomyśleć o tym, że estetyka i zieleń w mieście to nie tylko kolorowe przez trzy - maksymalnie cztery miesiące rabatki kwiatowe w parkach, czy na rondach, ale także przyrodnicze dziedzictwo z którego powinniśmy być dumni, a nie jego się obawiać. Tym bardziej, że to drzewa a nie kwiatki oczyszczają miejskie powietrze.


Burza połamała zresztą nie tylko platany, co widać na szczycie Szubienicznego Wzgórza (obok cmentarza).


A przede wszystkim można przekonać się, że znacznie większe zagrożenie stanowić mogą różne reklamy, które licznie stoją w przestrzeni miejskiej i nie wiadomo dlaczego nikt się ich nie obawia...


Tak jak nikt się nie boi się przekrzywionych lamp, które licznie występują przy drogach. Oto jakiś 'miszcz kieroffnicy" już jakiś czas temu uszkodził nową lampę postawioną przez miasto i gminę przy Żurawiej. Pośpiechu w stawianiu jej do pionu nie widać. Czyżby następna burza miała dokonać jej ostatecznego przechyłu?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz