Ulubiony, oczywiście depresyjny zespół, Tomka Beksińskiego, czyli The Legendary Pink Dots, grał niegdyś tak:
Time to fly away again- it was all too claustrophobic.
We shuffled to the park but it was fence-to-fence aerobics.
Thunder clapped. It rained black boiling bile
And we fled soaking. Back.
Teraz i u nas w w Bażanciarni ma być mniej klaustrofobiczne, cywilizowanie i milutko w związku z "rewitalizacją", będzie też szansa tu solidnie zmoknąć, ale po kolei...
Drzewka przy kościele św.. Piotra i Pawła zostały oznaczone jako przeznaczone do wycięcia.
Pomarańczowe kropki pojawiły się też na drzewach, które wyrosły na dawnym cmentarzu, który otaczał kościół.
Do wycięcia przeznaczono też to potężne drzewo. W tym miejscu w średniowieczu, oczywiście pod lipą odbywały się sądy...
Widać, że ktoś nie mógł się zdecydować - najpierw zielona, a potem pomarańczowa kropa.
Popatrzmy na Wzgórze Winne otoczone drzewami, po "rewitalizacji" wiele z nich ma zniknąć.
Tu akurat wiele drzew zaznaczono do pielęgnacji...
...ale nurtuje mnie pytanie, które nie pojawiło się w umysłach, tych co kropkowali...
Co się stanie z tymi drzewami, które zostaną zachowane, gdy wycięte zostaną drzewa, które je dotychczas chroniły.
Chroniły np. przed wichurami, a tych w ostatnich latach nie brakowało.
Do wycięcia przeznaczone zostały nawet prosto rosnące, całkowicie zdrowe drzewa.
No i jeszcze spojrzenie na drzewa sadzone niegdyś przez działaczy SdRP. Może dlatego mają zniknąć? Bo niewłaściwa opcja polityczna je sadziła?
Zrobiło się trochę szumu i urzędnicy twierdzą, że te kropeczki, to tylko tak do dyskusji... Ciekawe z kim będą to uzgadniać, bo to że nie chcieli słuchać mieszkańców, to już wiemy...
Co ciekawe twierdzą, że chcą odtworzyć przedwojenny układ alejek:-)
Dobre sobie:-D Cmentarnych alejek?
Tu wciąż widać resztki nagrobków.
Tu nigdy nie było jakiegoś układu alejek.
To była łąka - Fasanen Weise - Bażancia Łąka - Bażanciarnia.
Zarastała swobodnie.
W latach trzydziestych ubiegłego wieku było tu tyle roślin, że ledwo co było można było zobaczyć kościół.
W tle creme de la creme absurdów "rewitalizacji", czyli przyszły zalew.
Jedne z nielicznych dawnych alejek były tu.
Prowadziły do Wzgórza Schlagetera - nazistowskiej świątyni obsadzonej dębami. Na szczęście tym drzewom nie zaszkodziła polityczna opcja - dęby nie są przeznaczone do wycinki.
Zaczynają się prace.
Pojawiły się paliki ogrodzenia.
No i tablica informacyjna.
Oraz betonowe kręgi.
Spojrzenie na miejsce, które każdy żaranin zna, a którego może już nie poznać.
To fakt, to są rzeczywiście samosiejki, ale przez to było tu kolorowo, a teraz będzie? Pusto? A przecież to było idealne miejsce na amfiteatr. Niestety wyobraźnia decydentów tak daleko nie sięga.
A co ja o tym wszystkim sądzę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz