piątek, 23 sierpnia 2019

Syfiasty przystanek Żary.

Fajnie, że urzędnicy czytają tego bloga. Nie, ależ skąd! Powiedzą. Ale co ciekawe, po wpisie o syfie na i wokół przystanku przy Poznańskiej wkrótce został wysprzątany. Jak widać, miejscy decydenci nie wiedzą jak wygląda miasto, którym zarządzają. Trzeba im stale pomagać... Oto wygląd jednego z przystanków w strefie przemysłowej. Niby trawa niezbyt wysoka... ale jakoś to inaczej chyba powinno wyglądać? C'nie?


Inny przystanek. Tym razem "ul. Maciuszonkowa". Hmmm, wiatka nowa, ale naprawdę nie można tu było zrobić, jak w cywilizowanym świecie zatoczki??? Pasażerowie mają wydeptywać trawnik?! Zresztą chodnik też zarośnięty...


Czy ktokolwiek, kiedykolwiek czyści pleksiglasowe daszki przystanków? Ile kosztuje najprostsza ciśnieniowa myjka? 200 PLN?


Nasz żarski przystankowy misz - masz. Każdy przystanek "z innej parafii"... takoż jednakowo BRUDNY.


A no właśnie a propos pleksiglasu...


Ta główka... wygląda makabrycznie.


A pomyśleć, że na koszarach była kiedyś ładna wiata przystankowa. Kiedyś...


Tu też była...


Ale się zmyła. Zagadka wiaty przy Zielonogórskiej, po której pozostały jedynie fragmenty ściany bocznej.


Wiatka przy Bohaterów Getta.


Pochłonięta przez zieleń.


A teraz coś z kosmosu. Z kosmosu przez wielkie "K". Kosmosu, do którego nie zbliżyli się żarscy urzędnicy.


Oto przystanki autobusowe z Dzierżonowa. Nie dość, że komunikację miejską obsługują tu nowoczesne niskopodłogowe autobusy, to przystanki autobusowe...


Opowiadają historię legendarnych zakładów Diora.


Na każdym jest opowiedziana frapująca historia najważniejszych produktów niestniejących zakładów z których słynęło niegdyś to miasto. Genialny pomysł!


Niestety dbałość o komunikację miejską, czy estetykę przystanków autobusowych w naszym mieście ma się nijak do krajowych wzorców. Tymczasem naprawdę niedaleko należy ruszyć swe cztery litery by podpatrzeć dobre praktyki..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz