sobota, 10 sierpnia 2019

Wsadźcie sobie te kwiatki...

Na miejskiej stronie, w Żary Info i na miejskim fanpejdżu uchy i achy, jak piękne nam waaadza zasadziła kwiatuszki. Jakie śliczne rabatki, klombiki, cud malina i paluszki (lizać).


Tymczasem w sobotnie popołudnie przy Zakopiańskiej...


W najlepsze trwała wycinka drzew.


Nie będzie już tu cienia.


Wygląda to okropnie.


O jest i "chronodup" - informacja o tym, że gałęzie się łamią w czasie wiatru. Acha, czyli uzasadnienie będzie, że gałąź mogła się ułamać i urzędnik dla dobra hipotetycznie poszkodowanego podjął "trudną acz odważną" decyzję...


Co ja sądzę o tej sprawie? Ano w myśl panującej mądrości ludowej topole urzędnicy i specjaliści od radzenia sobie z drzewami uważają za chwasty, bo mają z nimi same problemy. To znaczy alergicy się skarżą, a gałęzie dość łatwo się łamią. Krótko mówiąc to koszmar urzędnika - przychodzą pieniacze i zawracają głowę. Najprostsze rozwiązanie - wyciąć. I tak to się stało w tym przypadku. Nikt władny jednak nie zastanawia się, że topola NAJLEPIEJ OCZYSZCZA POWIETRZE W MIEŚCIE. Trzeba natomiast o nią dbać - regularnie przycinać, świetnie znosi takie przycinki sanitarne. Najlepszy dowód jest w parku - bażanciarni, gdzie udało ocalić przed wycinka potężną topolę czarną. Po przycince wspaniale się odrodziła (choć szczerze mówiąc można było ją jeszcze bardziej przyciąć, ale biorę to na karb złośliwości za to, że uniemożliwiono jej wycinkę). Co do alergii, to biorą się one właśnie z tego, że w zabetonowanej rzeczywistości dzieci nie stykają się z takimi alergenami jak pyłki topoli we wczesnym dzieciństwie. Zanieczyszczenie środowiska w mieście sprawia, że zetknięcie się później z pylącą topolą powoduje gwałtowną reakcję alergiczną. Wycinając w mieście drzewa nie zlikwidujemy problemu alergii, ale go nasilimy w innym miejscu i czasie.


Oczywiście uczą w podręcznikach, że żywotność topoli to 50 lat, że później się łamią i stwarzają zagrożenie. No i dodatkowo te przy Zakopiańskiej podobno miały suchoczuby...


W czasie gdy robiłem te zdjęcia zostałem wielokrotnie znieważony słownie przez pracowników prowadzących wycinkę. Nie wdawałem się w pyskówkę, prosiłem jedynie żeby ten najbardziej krewki, nie używał tak wulgarnych słów, tym bardziej, że w okolicy przechodziły dzieci.


Kierownik (chyba) był bardziej kulturalny, nazwał mnie jedynie człowiekiem ślepym. Twierdził, że chodzę przez teren zamknięty, choć nie przekroczyłem nigdzie taśmy, a obok mnie przechodziły inne osoby. Generalnie zabezpieczenie robót było mocno improwizowane...


Podobno były to  topole kanadyjskie w odmianie Robusta i Serotina, które są podobnież mało wytrzymałe. Nie to co topola czarna. Ale ta ostatnia też podobno żyje maksymalnie 80 lat, a ta w parku ma co najmniej 120 lat... Klimat się zmienił, zmieniły się warunki wegetacji drzew, mam wątpliwości, czy formułki z podręczników z lat 60. czy 70. wciąż są aktualne.



A zatem naprawdę nie dało się ich przyciąć i przedłużyć ich żywota, lub wyciąć tylko te w najgorszym stanie przedłużając życie tym lepiej zachowanym? Teraz zrobiono słoneczną patelnię, na której nowo zasadzone drzewa... usychają.


A zatem posługując się historyczną analogią - w latach 60. i 70. masowo burzono starą zabudowę mówiąc o niej "zdekapitalizowana substancja mieszkaniowa". Dziś wszyscy wzdychają jak byłoby pięknie, gdyby nie wyburzano tych wszystkich starych kamieniczek. Dziś wiemy, że nawet bardzo zrujnowane budowle można zrekonstruuować, zrewitalizować, czy odnowić. Przytoczony przeze mnie przykład topoli czarnej pokazuje, że ten gatunek w krajobrazie miejskim może żyć znacznie dłużej niż 50 - 80 lat. Tym bardziej, że narobiło się tyłu teoretyków - specjalistów od architektury krajobrazu, a zieleń miejska wygląda jak wygląda - obecnie praktycznie żadne nowe nasadzenia się nie przyjmują, a topole jednak przez dziesiątki lat rosły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz