wtorek, 19 stycznia 2021

Wyje...chane na maksa.

 "Bestia ze wschodu", czyli normalna zima przyszła na parę dni. 


Dzieciaki postanowiły (i słusznie!) to wykorzystać.


Zjeżdżano po "widelcu", czyli absurdalnych ścieżkach wytyczonych na Wzgórzu Schlagetera w miejscu dawnych schodów.


Po dawnych schodach nie dało się zjeżdżać na sankach, ale teraz... jest to możliwe. I jest to... ekscytujące (inna sprawa, czy bezpieczne). 


Bestia wkrótce jednak odeszła...


Ładna renowacja przy Lotników. 


Ale stan miejskiej zieleni już niekoniecznie budzi podziw.


Same budynki wyglądają teraz naprawdę fajnie.


Za to po sąsiedzku porzucona Czerwona Torebka wygląda już niekoniecznie.


Godzilla z Bohaterów Getta znika...


Tak jak i lew.


A co pozostało po śnieżnym szaleństwie na Wzgórzu Schlagetera? 


Rozjechane krzaczki.


Tu były krzaczki  - znajdziecie je na fakturze za 7,5 mln PLN.


Dróżki "widelca" oczywiście rozjechane...


Cud, że nikt nie wjechał w tabliczkę ostrzegawczą. 


Wyjechane na maksa. 


Sądząc po pochyleniu, ktoś jednak wjechał w ten znak ostrzegający o schodach.


Na Wzgórzu Winnym też nie zachowały się nasadzenia (znajdziecie je na fakturze za 7,5 mln PLN). 


Nie przetrwały też ścieżki...


Kto to będzie teraz odbudowywał? Czy zrobi to MOSRiW za nasze pieniądze? Czy faktura na 7,5 mln PLN znowu urośnie?


Zjeżdżano też na północnym stoku, co widać po krzewach. 


Niemniej księżyc pięknie to oświetla.


7,5 mln PLN na park, a na Skarbowej nie ma chodnika...


Nie mam nic do zjeżdżających. To logiczne dla każdego myślącego człowieka, że miejskie wzgórza, gdy tylko pojawi się śnieg będą oblegane przez dzieciaki zjeżdżające na sankach. Niedopuszczalne jest natomiast, że miejscy decydenci, którzy pozwolili na realizację tak kosztownego projektu nie byli w stanie tego przewidzieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz