Zieleń i inne kolory wprost eksplodowały, a na czapce żołnierza kresowej samoobrony przysiadł ptaszek.
Jeden z niewielu wciąż istniejących kiosków z prasą przy K. Szymanowskiego.
Fajny widok mają mieszkańcy Czereśniowej.
Bo ich ulica jest niemal na wprost zamkowej wieży.
Bank BPH zniknął z ul. S. Moniuszki.
Eh, ta świąteczna pogoda... No ale zdarzały się dziury w grubej chmur pierzynie.
A czasem nawet kołderka robiła się całkiem cieniutka.
Spojrzenie na Muzeum Pogranicza Śląsko - Łużyckiego.
Ten dostawczy Lublin pod farą już na dobre zagościł, chyba do naturalnego recyklingu z powodu rdzy...
A w czasie świąt padał grad.
Przejaśniało się.
Za to Szwajcarzy przez całe święta ostro dawali do pieca.
A śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego codziennie odwiedzał naszą okolicę.
Gniazdo moich bocianów też odwiedzili...
... ale byli to nieproszeni goście.
Podczas ataku na gniazdo agresorzy przysiadali sobie na sąsiednim drzewie.
Ale w końcu odpuścili i polecieli w siną dal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz