poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Co za wiosna...

Przedświąteczne zakupy i problemy z zaparkowaniem sprawiły, że poznawałem różne zakątki naszego miasta. No i? No i natknąłem się na kolejne syfiaste składowiska odpadów - tym razem zaplecze ul. S. Moniuszki.


Zieleń i inne kolory wprost eksplodowały, a na czapce żołnierza kresowej samoobrony przysiadł ptaszek.


Jeden z niewielu wciąż istniejących kiosków z prasą przy K. Szymanowskiego.


Fajny widok mają mieszkańcy Czereśniowej. 


Bo ich ulica jest niemal na wprost zamkowej wieży.  


Bank BPH zniknął z ul. S. Moniuszki.

 

Eh, ta świąteczna pogoda... No ale zdarzały się dziury w grubej chmur pierzynie.


A czasem nawet kołderka robiła się całkiem cieniutka.


Spojrzenie na Muzeum Pogranicza Śląsko - Łużyckiego.


Ten dostawczy Lublin pod farą już na dobre zagościł, chyba do naturalnego recyklingu z powodu rdzy...


A w czasie świąt padał grad.


Przejaśniało się.


 Za to Szwajcarzy przez całe święta ostro dawali do pieca.


A śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego codziennie odwiedzał naszą okolicę.


Gniazdo moich bocianów też odwiedzili...


... ale byli to nieproszeni goście.


Podczas ataku na gniazdo agresorzy przysiadali sobie na sąsiednim drzewie.


Ale w końcu odpuścili i polecieli w siną dal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz