Patrzymy na naszą okolicę przez pryzmat wszechobecnych lasów... ale nie zawsze tak było.
Podczas wędrówek po lesie można spotkać liczne potoki, a de facto kanały melioracyjne oraz resztki jazów, przepustów etc.
Są też kamienie graniczne. To one wyznaczały niegdyś granice pól uprawnych. Większość z nich była zmelioryzowana, ale dziś rowy melioracyjne w większości zarosły i nie są konserwowane.
W konsekwencji...
Pozostałością po niemieckich rolnikach są nasadzenia brzegowe na skraju upraw. Krzewy chroniły przed wiatrem i były barierą dla dzików.
Wspomnieniem dawnego układu pól są zapomniane aleje w środku lasu. Tu wciąż widać rękę człowieka, który sadził przydrożne drzewa.
Ale spotkać też można takie potwory.
A w końcu takie ruiny, jak te chlewnie w Olszyńcu (to już nasza, polska robota).
Dziś opuszczone.
Malowniczo się starzeją.
Olszyniec warto też odwiedzić by zobaczyć ciekawy okaz dendrologiczny.
Z wbitą w konar końską podkową.
To pomnik przyrody - dąb szypułkowy Rudolf.
Wspaniałe drzewo wśród popegeerowskich zabudowań. Szkoda, że tak słabo wyeksponowane - w sumie dość trudno do niego trafić dla człowieka z zewnątrz.
W ogóle w Olszyńcu można natknąć się na wiele pozostałości dawnych budowli.
Które pochłonęła zieleń...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz