wtorek, 18 kwietnia 2017

Zielony bierze wszystko.

Wszystkie wytwory ludzkich rąk, cały wysiłek i znój, to wszystko na nic. I tak zieleń zwycięży;-)


Patrzymy na naszą okolicę przez pryzmat wszechobecnych lasów... ale nie zawsze tak było.


Podczas wędrówek po lesie można spotkać liczne potoki, a de facto kanały melioracyjne oraz resztki jazów, przepustów etc.


Są też kamienie graniczne. To one wyznaczały niegdyś granice pól uprawnych. Większość z nich była zmelioryzowana, ale dziś rowy melioracyjne w większości zarosły i nie są konserwowane.


W konsekwencji...


Pozostałością po niemieckich rolnikach są nasadzenia brzegowe na skraju upraw. Krzewy chroniły przed wiatrem i były barierą dla dzików.



Wspomnieniem dawnego układu pól są zapomniane aleje w środku lasu. Tu wciąż widać rękę człowieka, który sadził przydrożne drzewa.


Ale spotkać też można takie potwory.


A w końcu takie ruiny, jak te chlewnie w Olszyńcu (to już nasza, polska robota).


Dziś opuszczone.


Malowniczo się starzeją.


Olszyniec warto też odwiedzić by zobaczyć ciekawy okaz dendrologiczny.



Z wbitą w konar końską podkową.


To pomnik przyrody - dąb szypułkowy Rudolf.


Wspaniałe drzewo wśród popegeerowskich zabudowań. Szkoda, że tak słabo wyeksponowane - w sumie dość trudno do niego trafić dla człowieka z zewnątrz.


W ogóle w Olszyńcu można natknąć się na wiele pozostałości dawnych budowli.


Które pochłonęła zieleń...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz