czwartek, 20 kwietnia 2017

Za zakrętem stali...

O proszę Tesla S na warszawskich blachach w naszym mieście! Od jakiegoś czasu jeździ po mieście BMW i3, no ale jego można w domu ładować z Wallboxa, podczas gdy najbliższy supercharger dla Tesli jest w Kostomłotach, lub w Berlinie. Trochę daleko, tymczasem ładowanie z gniazda „siłowego” trwa ponad 8h, a ze zwykłego do 30h.


Pamiętacie?

Staną sobie gdzieś w szuwarach, w płocie dziura, jakaś szpara,
Licznik już notuje, wszystko rejestruje,
Wszystkie przekroczenia, czeka na ''jelenia''.

Oto ulubiony sport naszej dzielnej drogówki w ostatnim czasie.


Wlepianie kilkusetzłotowych mandatów za niezatrzymanie na sygnalizatorze z zieloną strzałką przed skrętem w prawo, jadąc od ul. Artylerzystów w Ułańską (żeby była jasność, ja nie dostałem). Ot cały nonsens naszego kodeksu drogowego i paradoks działania policji. Nonsens jest tym większy, że w tym miejscu, gdy zapala się zielona strzałka, piesi mają zawsze czerwone światło (co innego na skrzyżowaniu Artylerzystów z Legionistów i Przeładunkową, ale tam nie ma tak wygodnej zatoczki do zatrzymywania winnych...).
Ładnych parę lat temu polikwidowano tabliczki z zieloną strzałką, które pozwalały na warunkowy skręt w prawo (z obowiązkowym i niegdyś wręcz odruchowym zatrzymaniem się przed skrętem). Dawniej każdy, chcąc nie chcąc, musiał się zatrzymać przed skrętem, by sprawdzić, czy nie doprowadzi do kolizji lub potrącenia pieszego.
Ale nie, u nas pod hasłem "poprawy bezpieczeństwa" zlikwidowano permanentną "zieloną strzałkę", choć takie rozwiązanie bez przeszkód funkcjonuje w w Niemczech! Czy tam jest mniej bezpiecznie na drogach niż u nas? (pytanie retoryczne). Za to dzięki istniejącemu w polskim kodeksie drogowym rozwiązaniu, policja może wykazać się w statystyce, ale nie poprawy bezpieczeństwa ruchu, lecz wysokości wręczonych mandatów...


Za to policja, ani Straż Miejska nie potrafiła upilnować baranków i króliczków z miejskich rond. Ostały się jeno jaja.


Wbrew arktycznym temperaturom, drzewa kwitną wspaniale, a i słonko często wychodzi zza chmur.


Słonko odsłania też ślady poniemieckich napisów reklamowych.


O proszę - od miesiąca podobno wiosna a o 10.35  jedynie trzy stopnie na plusie. Z kolei układ kontroli trakcji wyświetla i dźwięczy dawno nie widzianym komunikatem o możliwym oblodzeniu. Ale i tak nie mamy co narzekać, bo jeszcze bardziej na południe zasypało śniegiem.

1 komentarz:

  1. Lubię takie króciutkie wypady po Żarach. Przynajmniej jestem stale na bieżąco z tym co się dzieje w hometown.
    Dzięki serdeczne i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń