A oto powód...
Trwają toki - ptaki dobierają się w pary.
No i rywalizują.
Piękne pas de deux.
Generalnie nasze żurawie są mało płochliwe.
Co innego przepiórki - podchodząc do żurawi, co rusz jakaś mi uciekała spod nóg.
Spojrzenie z Wiatracznego Wzgórza na północ od miasta. Widać doskonale w jakiej dolinie leży śródmieście naszego miasta.
To za nim kryją się żurawie i co ciekawe wybrane miejsce było cieplejsze i osłonięte od wiatru.
Po sąsiedzku spłoszyłem taką chmarę ptaszków.
Szpaki?
A żurawie toki trwają w najlepsze.
Mimo wszystko bacznie mnie obserwowały...
aż w końcu je spłoszyłem:-(
Zrobiły krąg nad wschodnią częścią miasta.
Prawdopodobnie udały się gdzieś na łąki w okolicach Lasu Miejskiego, lub tradycyjnie wybrały pole przy wschodniej części obwodnicy.
Miałem trochę wyrzutów sumienia, że zmusiłem je do lotu przy -13 stopniach.
Ale następnego dnia wróciły jakby nigdy nic.
i latały nad moim domem:-)
Podzieliły się na dwie grupy i ćwiczyły chyba loty w kominach termicznych, bo wznosiły się bardzo wysoko.
Za to dziś jadąc południową częścią obwodnicy spotkałem takiego ptaszka - jak nic kania ruda. Agresywny i piękny drapieżnik, który podobno właściwie nie zimuje w naszym kraju. Sądząc jednak po moich dość częstych spotkaniach z tym gatunkiem, to w naszej okolicy jednak musi mieć dobre warunki by przeżyć całą zimę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz