wtorek, 2 lipca 2019

Grobowce w cieniu lasu.

Panujące z początkiem lipca upały zachęcały do ucieczki do lasu.


A w Zielonym Lesie nowa tradycja.


Ustawiane kopczyków z kamieni.


Jak buddyjskie doubeng, czyli kopczyki modlitewne.


Niemalże.


Ten jeden to wygląda jak zając.


Śpieszmy się kochać Zielony Las...


...tak szybko nam go wycinają.


I jeszcze raz rondo ś. p. Jerzego Wiśniewskiego. Hmmm, uhonorowany kochał Zielony Las, a zrobiono mu kamienną pustynię... No tak, niby za jakiś czas iglaki wyrosną (o ile na jesień nie zostaną rozdeptane przez bannery wyborcze), ale te nasze ronda jakieś takie bez pomyślunku (zielonogórskie, czy bolesławieckie pomysły były już na blogu).


W drugi dzień lipca wybrałem się na wschód. Kapliczka przy Marszowie zaopiekowania.


Droga z Olszyńca w kierunku poligonu całkiem zarosła. Jej ślad to równy rząd drzew.


 Wojskowe pojazdy gąsienicowe zniszczyły nawierzchnię, ale też przy okazji zasadziły wiele roślin. Istny gąszcz w miejscu dawnej drogi.


A zatem trzeba przedzierać się przez wrzosowisko po jednej stronie.


Albo przez pole żyta z drugiej.


Ale w końcu dotarłem do mojego celu.


Widzicie?

Pewnie na pierwszy rzut oka nie.


Ale przyjrzyjcie się.


To cmentarzysko kurhanów należące do ludności kultury łużyckiej.


Jest ich tu ponad 60.


Znakomicie widać je w widoku skanowania laserowego, ale jak się przyjrzeć to i z powierzchni ziemi widać je wyraźnie. Szkoda, że do tego unikatowego miejsca tak trudno dotrzeć. Nie mówiąc już o braku jakiejkolwiek informacji dla szerszego grona potencjalnych turystów.


Krajobraz po masakrze - nasyp linii kolejowej Żary - Żagań. Upały sprawiły, że teraz utrzymać się tu może jedynie roślinność przyzwyczajona do pustynnych warunków.


Jak dziewanna.


Piękne, kwitnące okazy można tu znaleźć.


Stodoła na Kunicach. Takie obiekty w ostatnich czasach znikają w zastraszającym tempie.


Moja "ulubiona" droga rowerowa na Kunicach. Teraz do atrakcji dołączył grys bitumiczny - śliznąć się po tym można lepiej, niż po piachu...


Takie ganki też znikają z krajobrazu miasta i wsi.


 Zniknęła też tablica przy wiacie dla rowerzystów, ustawiona przez Starostwo w ramach unijnego projektu "Przygoda z Nysą".


Wiata dla rowerzystów? RLY?! To rowerzyści piją piwo i nalewki?


Pamiątka po przejażdżce;-)

2 komentarze:

  1. Nie często piszę posty ale teraz muszę.
    1) Kogo to tradycja ustawiania kamieni w Zielonym Lesie?
    Czyż nie podchodzi to pod niszczenie ...? W końcu te głazy są wyrywane z ziemi, nie zostały przywiezione z pola gdzieś gdzie nie jeden rolnik by się ich pozbył. Nie podoba mi się taka tradycja. Ile będą tak stały? W końcu ktoś je tradycyjnie przewróci. Czy ktoś inny podniesie je i ustawi na powrót? Wątpię. Będzie leżała taka kupa kamieni by za 100 lat ktoś inny się zastanawiał co twórca sprzed 100 lat miał na myśli.
    2) Kapliczkę też kiedyś znalazłem podczas pieszej wędrówki i pomylenia drogi :)
    3) Z tymi kurhanami to bym tak się nie reklamował, może powinien się tym zająć lokalny konserwator zabytków czyli nasza Pani Burmistrz. Ale jak nie będzie na to środków, to nawet bym tego nie zabezpieczał i nie ruszał, bo Poszukiwaczom Skarbów dużo nie trzeba by coś rozkopać.
    4) To było by na tyle.
    nara i może gdzieś na siebie kiedyś trafimy, ty rowerem Ja pieszo, tylko mnie nie przejedź ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzaj, te kamienie po prostu leżą przy ścieżkach. Nikt ich na stałe nie łączy, więc jak się te kopczyki się rozpadną to sytuacja wróci do stanu poprzedniego. Wspólne wycieczki? Jak najbardziej:-) Wróciłyby dawne, dobre czasy:-D

    OdpowiedzUsuń