Sobota 26 maja 2018 r. zostanie zapisana na niechlubnych kartach historii naszego miasta.
Tego dnia wycięto drzewa przy ul. Jana Długosza - wzdłuż torów.
Wycinkę zleciły Polskie Linie Kolejowe - zarządca infrastruktury kolejowej.
PLK powoływały się na 56. art. Ustawy o transporcie kolejowym, gdzie mowa o usuwaniu drzew stanowiących zagrożenie dla ruchu szynowego.
PLK zaplanowało wycinkę aż 50 tysięcy. Tak 50 000 drzew wzdłuż torów w naszym powiecie!
Mówią, że mają prawo wyciąć każde drzewo w odległości 15 m od torów. Starostwo wydało zgodę, a miasto nie walczyło do ostatka...
A zatem poległy drzewa...
Ohydnie to wygląda, ale... drzewa w tle też już nie ma:-(
Koszmar - przy okazji pośpiesznej wycinki uszkodzono stare ogrodzenie.
Śpieszyli się...
Podchodzili do mnie ludzie z pytaniem dlaczego to robią...
A co ja im miałem odpowiedzieć? Że pielęgnacja drzew jest kosztowna, a wycinka jest prostsza i bardziej opłacalna?
Ktoś zgłosił sprawę na Policję.
Przyjechał patrol.
Odszukał kierownika robót.
Sprawdzili papiery i... drwale mogli kontynuować pracę. Nikomu nie chciało się faktycznie walczyć o te drzewa.
Pani Burmistrz wydała zaraz oświadczenie, że to nie ona, ale to Starostwo wydało pozwolenie...
Ale drzew nie ma... i to w mieście tak ekologicznie obciążonym jak nasze. To prawdziwa masakra:-(
Argument o tym, że drzewa zagrażały bezpieczeństwu ruchu kolejowego do mnie całkowicie nie przemawia. W końcu to właśnie w bezpośredniej bliskości torów zakładano jeszcze w XIX w. pierwsze w naszym mieście ogrody działkowe, należące do pracowników kolei. Na zdjęciach i pocztówkach widać dorodne drzewa i zieleń okalającą torowiska, a działo się to w czasach, gdy nie było krótkofalówek i komputerów... Kiedyś drzewa nie zasłaniały widoczności, ani jakoś nie stwarzały niebezpieczeństwa, tylko dziś zaczęły przeszkadzać. Ciekawe czemu? Nikt nie wie? A jak nikt nie wie o co chodzi, to chodzi o... no właśnie:-(((