Miejską tradycją staje się Jarmark Bożonarodzeniowy w rynku, a właściwie to należałoby powiedzieć, że tradycja wraca, bo przed wojną Niemcy też organizowali takie jarmarki w rynku.
Nie brakuje w mieście lampek i lampeczek made in China.
To i pojawiły się świetliste sanie Gwiazdora.
Największy tłok był jednak na straganach na deptaku.
Mikołajowe? Elfcie? Coś tam rozdawały, ale chyba byłem niegrzeczny, więc nie wiem, co to było;-)
Dobrze kombinują handlowcy - tu, na deptaku, chcąc nie chcąc otrzesz się o ich stragany.
O proszę, dużą popularnością cieszyła się druidzka jemioła.
Sobotę, kiedy występowało bożyszcze nastolatek z Mam Talent, czy innego Mast bi de mjuzik sobie odpuściłem.
W niedzielę było chłodno, no i telewizyjnych gwiazd nie było, więc frekwencja taka sobie.
Coś zwróciło moją uwagę w domkach targowych.
Zaklejone herby Bolesławca.
Ale znak tamtejszego ośrodka kultury pozostał. Szkoda, że nasze miasto nie ma własnych budek targowych - w ostatecznym rozrachunku byłoby taniej i prościej, a Jarmark Bożonarodzeniowy mógłby trwać dłużej.
Patrząc na ogromny sukces wrocławskiego jarmarku warto zwrócić uwagę, że
trwa już od dawna i panuje tam świetna atmosfera, nawet bez występów
gwiazdek talent-shows.
W tym samym mieście. W tym samym czasie. Wejście do innego świata - w zabudowaniach dawnej Dekory urzędują bezdomni i uzależnieni od alkoholu.
A tu naprzeciwko powiesił się człowiek - sznurek jeszcze wisi, a porzucone rękawiczki ratowników pokrył śnieg...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz