poniedziałek, 4 maja 2020

Jak zutylizować parę milionów?

Wódeczka w parku wypita...

A nie, jeszcze nie w parku...


Bo tu co prawda słupy już się kiwają...


Ale dostępu znowu zaczął strzec, niezgodnie z prawem i szalenie niebezpieczny dla dzieci i zwierząt, drut ostrzowy...


Ale kawałeczek dalej... Wchodzisz jak chcesz.


Niemniej teren winiarni zgodzili:-) Widać nerwy puszczają, bo w sieci pojawiło się dużo zdjęć z efektów opóźnianej o wiele miesięcy inwestycji.


Obok ludzie sami zdemontowali płot i rozdeptują (zasadzoną?) trawę.


Generalnie życie, mimo zasieków i płotów tu kwitnie.


Rzuciłem w sieci pomysł, że "Pikelhauba" (tak będę ją nazywał, bo jej dach przypomina pruski hełm wojskowy, a nie dawny dach oryginalnego domku winnego), znaczy się nowy Domek Winiarski uczynić salą ślubów USC... Gdyby tylko ktoś o tym wcześniej pomyślał, zrobiono porządne schody, podjazd pod limuzyny, toaletę dla gości to... ludzie z całej Polski, a może i zagranicy by się bili o to, by móc wziąć w Żarach ślub. A tak powstało coś, co nie ma określonego przeznaczenia. Ba, coś co trudno będzie wykorzystać, bo poza prądem nie dociągnięto tu innych mediów...


Kolejne drzewo przy kościele św. Piotra i Pawła usycha...


A tymczasem deszczówka, tak cenna tego roku...


Idzie wprost we fundamenty odnowionej świątyni... najstarszego kościoła w regionie...



Czy to naprawdę byłby wielki wysiłek zrobić tu opaskę okalającą z ujściem do zbiornika na deszczówkę z którego można by podlewać okoliczne rośliny???



Po sąsiedzku za to rośliny rosną bujnie.


Widać nawóz ze starych Niemców jest dobry;-) Sorry za czarny humor.


Ale tu naprawdę był cmentarz, którego granicę wytycza teraz ten murek.



Nie spotkałem się z żadnymi dokumentami mówiącymi o legalnej likwidacji po wojnie tej nekropolii. A zatem... szczątki pochowanych zapewne nadal tu są.



Tak jak pozostałości grobowców...



Mimo wszystko sucho...



Tyle miliomów, a oni robią chodnik z betonowej kostki, jak w latach 90.



Te ścieżki nie wiadomo po co...


A słupy na pnącza już powykrzywiane.




No śliczny widok, warto było widać te miliony... żartuję oczywiście.


No i te eleganckie schodki z barierkami...


Życie towarzyskie już kwitnie. 


Zejdźmy na dół.


Naprawdę projektant wierzy, że ludzie będą szli w ten sposób?! Że nie zetną sobie z buta tego kąta ostrego?!


No ten sztandarowy nonsens - zamiast chodnika piaszczysta ścieżyna do przychodni...


Był wygodny ciąg pieszy, teraz mamy piaszczyste ścieżyny...


O! Ludzie już sobie kąt prostują...


Po kiego grzyba ten plac? Tu były zdrowie drzewa!


No i jest ten cud - miód - orzeszki kibelek. Stylem pasujący do... niczego.


Kamery i inne bajery. Ciekawe jak długo to będzie pracować, albo inaczej, ile starczy cierpliwości urzędnikom, żeby tego doglądać? No chyba, że ktoś dostanie lukratywny kontrakt na obsługę serwisową tego elektro-tronu...


No cóż, moje obawy z 2018 r. niestety się potwierdziły. Wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwy, bo wtedy jeszcze żywiłem naiwną nadzieję, na jakieś opamiętanie, na refleksję i jakiś głos rozsądku. To co powstało, nie wniosło ani nowej jakości użytkowej do parku, ani nie przedstawia nowej wartości estetycznej. Uważam, że nastąpił wręcz regres funkcjonalny, estetyczny, nie mówiąc już o stratach ekologicznych. Jedna rzecz pozytywna, to tylko to, że razem z grupą mieszkańców zablokowaliśmy rzeź wielu parkowych drzew. Przypomnę, że planowano i oznaczono do wycinki ok. 300 drzew. Po naszych protestach wycięto ok. 1/3, więc teraz pomyślmy jak by ten parkowy gniot wyglądał, gdyby faktycznie wycięto aż tyle drzew...

1 komentarz: