czwartek, 30 maja 2019

Kronika zapowiedzianej katastrofy.

Płot na terenie "rewitalizacji" bażanciarni. Jaki płot? Każdy wchodzi jak chce. A co mi tam, już mi się projektant odgrażał prawnikami, więc wchodzę i czekam na pozew;-)


Nie dość, że zamiast chodnika zrobili niewygodną ścieżynę z piachu, to nawet ze studzienką kanalizacyjną nie wycelowali...


No nawoziło się tu piachu, nie pytam na co. Wiadomo, w bardzo ważnym celu.


Ach jaka śliczna faktura nawierzchni.


Po ostatnich niezbyt intensywnych, choć obfitych opadach ścieżka ze wzgórza Schlagetera zaczęła już spływać.


To jest oczywiste, że tak się stanie. Nie robi się ścieżek taką technologią przy takich spadkach terenu. Podczas ulewy tworzą się tu wartkie strumienie wymywające niespoistą nawierzchnię. Te ścieżki nie mają prawa przetrwać więcej niż trzech, góra pięciu lat. A jak ludzie będą tu jeździć rowerami, to jeszcze krócej...


W miejscu "orzełka" takie coś. Placyk nie wiadomo na co i po co.


No i znowu fajna faktura za nawiezione kruszywo.


A co ciekawe już wykonano drenaż tego terenu.


Jak widać po bajorach, kompletnie nieskuteczny, co zresztą było już od dawna do przewidzenia, patrząc jakie rozwiązanie wybrano.


Schodząc ze wzgórza, widać jeszcze lepiej, jak pospółkę wypłukał deszcz. Jeden. Jeden intensywniejszy opad...


Tak. JEDEN. A w ciągu roku będzie ich więcej...


Absurdalne ścieżynki, na co one?


Niepotrzebna droga skręca w kierunku Poznańskiej.


Tajemniczy odkopany murek jeszcze stoi.


Nie widać, by ktoś się nim interesował.


Prace przy muszli koncertowej zbliżają się do końca.


Widać, że zrealizowana inwestycja ma się nijak do zaprezentowanego wstępnie projektu. To dobrze i źle zarazem. Dobrze, bo pierwotny projekt przypominał dużą wiatę śmietnikową, źle bo powstała potężna bryła z betonu i stali na bardzo ograniczonej powierzchni.


W środku, na scenie stoi woda... No cóż, brak zaplanowanych spadków betonowej płyty sceny i odwodnienia nie wróży najlepiej trwałości konstrukcji...


No i stało się to co zapowiadałem - trawniczek z rolki za który zapłaciliśmy, został całkiem zadeptany. Czy moje wieszczenia wobec bażanciarni i muszli okażą się równie prorocze? No cóż, wolałbym tak celnie przewidywać trafienia w Totka...


1 komentarz:

  1. Przy naszych Urzędnikach nietrudno nie przewidzieć, że zaraz coś się sp*****li.

    OdpowiedzUsuń