Niedziela 3 lutego to pierwszy prawdziwie śnieżny dzień tej zimy. A zatem po przerwie Godzilla i lew ze śniegu wróciły przed sklep Piotruś przy Bohaterów Getta:-)
Po mieście zasuwał mały traktorek, który pędził tak, że kolebiąc się na boki miałem wrażenie, że się zaraz przewróci. Z tyłu miał zasobnik na piasek (pusty) a z przodu podniesiony pług. Taki sprzęt to nadaje się do odśnieżania chodników, a nie ulic.
W mieście wszędzie można było się natknąć na śnieżne dzieła uradowanych dzieci i ich rodziców.
Ja też z dzieciakami oczywiście ulepiłem bałwana. Było o tyle łatwiej, że śnieg był mokry.
Rodzinka z czasem mu się rozrosła.
Niestety już w poniedziałek, inaczej niż na większości terytorium Polski, zrobiło się ciepło i bałwany znikały w oczach:-(
Chodzenie po nieodśnieżonych chodnikach wymagało wiele uwagi i samozaparcia...
Nieodśnieżone drogi rowerowe sprawiały, że zimowi rowerzyści wybierali jazdę po jezdni.
Po osuwającym się nasypie puszczane są jednak ciężkie składy towarowe...
No i mały bałwanek przy ŻDK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz