Pszczółki dalej intensywnie pracują.
No, bo nastąpiła w ciągu paru dni istna kwiatowa eksplozja.
Pąki mojej śliwki - dziczki rano.
Urząd Miasta zamknięty dla petentów. Trwoga koronawirusa.
Sprawy można załatwić z boku. Wychodzi w maseczce i w rękawiczkach pan i załatwia sprawy grupki ludzi, którzy stoją w bezpiecznej odległości (no poza seniorami, oni wirusa się nie boją).
SWA zamknięte...
Piątkowe popołudnie - główny deptak wymarły.
Pustka.
Klasyk - Łada Samara, w wersji stiuningowanej.
Co za czasy... pusty parking przed Dino. W tle pani w maseczce, która kiedyś kojarzyła mi się ze szlifowaniem i cięciem glazury oraz innymi pracami budowlanymi.
Moja śliwka po południu.
Już się dobrały... żurawie latają mi nad głową parami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz