wtorek, 31 marca 2020

Marzec kończy z przytupem.

Tak jakoś po 2. w nocy, słyszę szum. Aha! Marzec nie poddaje się łatwo.


Rano biało, jak mówiłem kuper bocianowi zmarzł...


No żesz! Całą zimę nie padał śnieg, no to teraz musi...


Ale po południu, na pustych miejskich chodnikach, nie było go ani grama.


Kebsy, jak w aptece całodobowej - sprzedawane z okienka.


Puuuuuusto.


Żurawie właśnie wzbijają się do lotu.


Zachód słońca z nad miastem - widok z "górnej" Kadłubii.


Wieś jest obecnie intensywnie zabudowywana. Ciekawe, czy zbliżający się kryzys gospodarczy wyhamuje ten budowlany run...


Eh, to betonowe płoty... kompletnie nie rozumiem ich stawiania. No ale może dlatego, że ja nie stawiam parawanu na plaży?


W tle mój bocian, który postanowił coś upolować na kolację.


No i kończy się jeden z najdziwaczniejszych miesięcy, jakie dane było mi przeżyć. Koronawirus szaleje, ograniczenia coraz większe. Czy pandemia zelżeje po Wielkanocy? Oby...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz